Cóż za niepoprawność polityczna Niemców. A jednak powiedzieli NIE uchodźcom!

REKLAMA

Do tej pory wydawało się, że niemieckie społeczeństwo mówi jednym głosem z Angelą Merkel. Fala uchodźców zalała Niemcy, a sprzeciwu jakby słychać nie było. Tego głośnego, wykrzyczanego wprost pani kanclerz. To jednak się zmienia.

Sprzeciw wobec uchodźców zgłosili stanowczo mieszkańcy niemieckiego Cottbus, położonego na południowy-wschód od Berlina, którzy wyszli na ulicę protestując przeciwko agresji ze strony obcokrajowców. Cottbus mocno odczuło napływ migrantów. To niewielkie miasteczko, uchodzące za centrum uniwersyteckie, liczyło niegdyś około 100 tys. mieszkańców. Sytuacja się zmieniła, gdy Angela Merkel zaprosiła do kraju uchodźców w 2015 roku. Wtedy Cottbus przyjęło około 3 tys. osób ubiegających się o azyl.

REKLAMA

W mieście tym jest coraz mniej bezpiecznie, a to za sprawą ataków ze strony uchodźców. W tym roku doszło do co najmniej dwóch groźnych incydentów z ich udziałem. W wyniku tych wydarzeń aresztowano dwóch syryjskich chłopców pod zarzutem zranienia niemieckiego nastolatka nożem w twarz. Natomiast przed jednym z centrów handlowych, inna grupa Syryjczyków zachowywała się agresywnie wobec pewnego małżeństwa, które rzekomo wykazało się „brakiem szacunku” wobec Syryjczyków.

Nie tylko mieszkańcy miasta buntują się przeciwko agresywnym „gościom”, ale także władze. Minister spraw wewnętrznych Barndenburgii Karl-Heinz Schroeter oświadczył, że w związku z falą agresji, do miasta nie będą przydzielani nowi uchodźcy. Zakaz ten będzie obejmował okres co najmniej kilku miesięcy.

REKLAMA

Udostępnij: