Kiedyś straszyła Tuska szubienicą, teraz awansuje w ministerstwie

REKLAMA

Beata Nowosielska pnie się po szczeblach kariery urzędniczej, mimo że po drodze zaliczyła wizerunkową wpadkę skutkującą utratą stanowiska. Hejtująca niegdyś w sieci urzędniczka, która potrafiła dokuczyć w niewybredny sposób wielu VIP-om, dziś jak gdyby nigdy nic, wraca na dyrektorski stołek.

W czasie gdy Nowosielska zatrudniona była w Departamencie Edukacji i Komunikacji w Ministerstwie Środowiska, wykazywała się sporą aktywnością w mediach społecznościowych. Jednak treść jej wypowiedzi pozostawiała wiele do życzenia, biorąc pod uwagę fakt, że była ona urzędniczką państwową.

REKLAMA

Przykłady jej internetowej twórczości można długo wyliczać. Zdjęcie rzecznik Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer tak skomentowała: „Pani Katarzyno jakieś noworoczne postanowienia? Może jakaś siłownia albo aerobik? buzia się nie mieści w kadrze”. Radosławowi Sikorskiemu doradziła, aby mył zęby po „zrobionej Amerykanom łasce”. Oberwało się też posłowi Michałowi Szczerbie, o którym wypowiedziała się za pomocą wulgarnej grafiki. Granica jednak została przekroczona, gdy Nowosielska skomentowała wizytę Przewodniczącego Rady Europejskiej w Polsce stwierdzeniem, że najlepszym powitaniem dla Donalda Tuska byłyby „kajdanki i szubienica”.

Ministerstwo Środowiska odcięło się wtedy od słów hejtującej urzędniczki, wydając oświadczenie: „Poglądy Pani Beaty Nowosielskiej, jak i sposób ich wyrażania w portalach społecznościowych, nie są stanowiskiem Ministerstwa Środowiska. Poglądy te stanowią wyłącznie prywatną opinię Pani Nowosielskiej. Ministerstwo Środowiska wyraża dezaprobatę dla tego typu wypowiedzi w przestrzeni publicznej”. Niedługo potem Nowosielska podała się do dymisji.

REKLAMA

Jak się jednak okazuje, kobieta ma dar spadania na cztery łapy. Po odejściu w atmosferze skandalu, teraz wraca, kontynuując swoją karierę – tym razem w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Najpierw jako wicedyrektor, a od niedawna jako Dyrektor Generalny Urzędu.

Udostępnij: