Uczniowie uczący się w sposób zdalny obawiają się o zmiany w prawie oświatowym. Ich zdaniem zmiany w prawie oświatowym wykluczają osoby mieszkające w małych miejscowościach, które nie mają dostępu do komunikacji zbiorowej. Problem jest coraz poważniejszy.
Przedstawiciele środowisk związanych z edukacją w Polsce coraz bardziej obawiają się Lex Czarnek w wersji 2.0. Poza m.in. możliwością wpuszczania na teren szkół organizacji społecznych, problem dotyczy edukacji domowej w Polsce.
Coraz głośniej mówi się o skali problemu, ponieważ zmiany w ustawie oświatowej mogą zrobić więcej gorszego niż dobrego. Planowana jest częściowa rejonizacja, w ramach której szkoła pod patronatem, której dziecko uczy się w systemie domowym musi być placówką w tym samym województwie.
Na łamach Interii pojawiła się treść apelu 16-letniej Poli do prezydenta Andrzeja Dudy. Nastolatka w dosadnych słowach wyjaśniła, jaka jest skala problemu i jak jej zdaniem dyskryminowani są niektórzy uczniowie.
– Polska nie kończy się na Warszawie. Są miejscowości, które są komunikacyjnie odcięte. Niech ktoś pomyśli o dzieciach z takich miejsc. Nie rozumiem, dlaczego uczniowie mieszkający w Kaliszu albo Skierniewicach mogą wstawać o siódmej rano, zjeść spokojnie śniadanie i wypoczęci iść do szkoły, a ich rówieśnicy ze wsi oddalonej o 20 kilometrów budzą się już o piątej, aby szybko zebrać się na autobus. Jak oni mają się efektywnie uczyć, skoro są zmęczeni, a nierzadko już znowu głodni od pierwszej lekcji? Zdarza się również, iż później czekają gdzieś na powrotny kurs, a wieczorem – zamiast odpoczynku – czeka ich jeszcze odrabianie zadań – wnosi dziewczyna.