Z uwagi na epidemię koronawirusa, tak jak inne miejsca publiczne w Wielkiej Brytanii, zamknięte musiały być także puby. To problem nie tylko dla Brytyjczyków, dla których tradycją i stylem życia jest spotykanie się w takich miejscach. To olbrzymi kłopot finansowy dla przedsiębiorców. Możliwe, że będą musieli wylać łącznie aż 28 milionów litrów piwa.
Zgodnie z analizami przedstawionymi przez Campaign for Real Ale (CAMRA), aż 39 tys. pubów funkcjonujących na terenie Wielkiej Brytanii będzie zmuszonych do wylania dużych ilości alkoholu. Przeciętnie w każdym lokalu znajduje się 15 beczek zawierających 50 litrów piwa.
Największym problemem są piwa niepasteryzowane z uwagi na krótką przydatność do spożycia. Wynosi ona 6-9 tygodni. Dla porównania piwa pasteryzowane mogą stać od 3 do 4 miesięcy.
Gdyby dalej miały obowiązywać obecne ograniczenia, to zasoby te zostaną zmarnowane. Taki sam problem występuje w innych krajach. Amerykańskim barom władze zakazały wylewania alkoholu do kanalizacji z uwagi na szkodliwość dla środowiska naturalnego. W przypadku Brytyjczyków, część z nich już tak postąpiła.
– To bardzo smutne marnotrawstwo całej pracy i talentu, których wymaga produkcja wspaniałego piwa. Ludzie nie będą go pić, a wszystkie te zasoby zostały wykorzystane na nic – poinformował BBC Tom Stainer, dyrektor naczelny Campaign for Real Ale.
– Moglibyśmy sprzedawać na wynos, ale to oznaczałoby sprzedawanie piwa na rogu bardzo małego chodnika. To nie byłoby społecznie odpowiedzialne z powodu konieczności zachowania dystansu między ludźmi. Cała sytuacja łamie serce – zauważa Keris De Villiers, właścicielka pubu w Londynie.