W Kolorado w USA dziewczynka śmiertelnie zatruła się metamfetaminą. 5-latka przez przypadek napiła się wody, w której był rozcieńczony narkotyk. Zamiast zawieść córeczkę do szpitala, matka w obawie o utratę praw rodzicielskich modliła się tylko o jej wyzdrowienie.
Stephanie Alvarado, matka Sophi Larkson, zostawiła płyn z narkotykiem w miejscu dostępnym dla dziecka. Kobieta kilka dni wcześniej została zwolniona z pracy właśnie przez zażywanie niedozwolonych substancji. Sama je sobie preparowała i spożywała w mieszkaniu z dwoma kuzynami.
Pech chciał, że dziewczynka spragniona w porze nocnej sięgnęła po butelkę z trucizną. Myślała, że pije wodę, ale gdy wyczuła inny smak, wypluła płyn. Minęła parę godzin i zaczęła się czuć źle. Pojawiły się halucynacje i osłabienie. Dziecko mdlało i nie można było się z nim porozumieć.
Matka bała się, że utraci opiekę nad córką, więc początkowo nie wzywała pomocy. Po paru godzinach dziewczynka straciła przytomność i już jej nie odzyskała. Wówczas dopiero wezwano pogotowie. Pomoc lekarska przyszła jednak za późno.
Oficjalnie stwierdzono, że ilość metamfetaminy we krwi była zbyt duża i to było przyczyną zgonu. W trakcie przeszukania domu policja znalazła woreczki z białym proszkiem i przedmioty do wytwarzania narkotyków.
Stephanie Alvarado i kuzyni zostali aresztowana. Teraz będą sądzeni za nieumyślne przyczynienie się do śmierci, posiadanie narkotyków i ich dystrybucję.