
Ogromna tragedia spotkała rodziców z warszawskiego Ursusa. Gdy rano weszli do pokoju swojego syna, okazało się, że chłopiec nie oddycha. Przyczyną śmierci 7-latka były żelki, które dziecko jadło w niedzielę wieczorem. Chłopiec prawdopodobnie zasnął w trakcie ich spożywania, a w nocy zadławił się i udusił.
Nie pomogła godzinna reanimacja przeprowadzona przez ratowników, którzy wczesnym rankiem w poniedziałek pojawili się w jednym z mieszkań na warszawskim Ursusie. Pogotowie wezwali do 7-latka rodzice, którzy odnaleźli chłopca nieprzytomnego i nie oddychającego w swoim łóżku.
„U tego dziecka doszło do zatrzymania krążenia. Ratownicy przeprowadzili resuscytację krążeniowo-oddechową. Niestety pomimo godzinnej walki o życie tego chłopca, jego życia nie udało się uratować” – przekazał, cytowany przez rmf24.pl, Piotr Owczarski z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego „Meditrans” w Warszawie.
Żelki przyczyną śmierci 7-latka z Ursusa. Chłopiec najprawdopodobniej zadławił się podczas snu
Po ratownikach na miejscu pojawili się policjanci, a potem prokurator, pod którego nadzorem toczy się śledztwo.
Przyczyną śmierci był najprawdopodobniej nieszczęśliwy wypadek. W nocy 7-latek miał zadławić się żelkami, które spożywał w niedzielny wieczór.
Służby apelują do rodziców, aby koniecznie sprawdzali, czy ich dzieci nie spożywają słodyczy w trakcie zasypiania.
Źródło: rmf24.pl

