8-letni Kamil z Częstochowy przechodził w domu istne piekło. Aż dziw, że Prokuratura Okręgowa w Częstochowie zdecydowała się upublicznić opis obrażeń dziecka – jest wstrząsający. Chłopiec przechodził takie cierpienie, w wyniku zadanych przez opiekuna ran, że lekarze musieli wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej. Prokuratura już zajęła się rodzicami 8-latka. Teraz przyszedł czas na ciotkę, która wiedziała o procederze, a mimo to nie poinformowała policji o horrorze, jaki przechodził chłopiec.
„29 marca Dawid B. położył chłopca na rozżarzony piec węglowy, powodując tym samym ciężkie oparzenia głowy i klatki piersiowej. Kolejny zarzut to znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem poprzez bicie, kopanie chłopca, przypalanie go papierosem. U dziecka stwierdzono liczne złamania kończyn” – mówił prokurator Ozimek, cytowany przez „Fakt”.
Włosy dziecka były spalone, a oparzenia objęły jedną czwartą całej powierzchni ciała. W końcu ratowników medycznych wezwał ojciec chłopca. Kiedy przybyli na miejsce, 8-latek był w tragicznym stanie.
8-latek z Częstochowy katowany tak, że pękały kości. Ojczym przypalał go na piecu węglowym
Dopiero w szpitalu lekarze odkryli wewnątrz ciała Kamila liczne złamania – część z nich zdążyła się już wygoić. Zbadane kończyny 8-latka ujawniły złamania w wielu miejscach. Wniosek był taki, że chłopak był katowany z taką siłą, że dochodziło w efekcie do licznych pęknięć kości.
Ojczym Kamila – Dawid B. – przyznał się do znęcania się nad chłopcem. Został oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Zarzuty postawiono także matce 8-latka, która nie reagowała na krzywdę jej syna, ani nie wezwała pomocy.
Teraz – jak podaje „RMF24” – prokuratura zainteresowała się także ciotką ofiary, siostrą matki 8-latka. 45-letnie Aneta J. przez cały czas, kiedy dochodziło do katorgi Kamila, mieszkała w tym samym domu. Choć nie mogła nie wiedzieć, że 8-latkowi dzieje się krzywda, zaprzeczyła, jakoby widziała o znęcaniu się na dzieckiem. Przyznała jedynie, że wiedziała, iż chłopiec jest poparzony. 45-latce zarzuca się nieudzielenie pomocy. Kobieta nie przyznała się do winy. Po złożeniu wyjaśnień nie trafiła do aresztu – zastosowano wobec niej dozór policyjny.