– Nie jestem głupi. Zbyt długo pracowałem na rzecz wizerunku innych ludzi, żeby nie zdawać sobie sprawy, że jeśli napiszę wprost, że jestem niewinny, to wzbudzę politowanie na twarzach nieznajomych. Bo przecież wszyscy, którzy siedzą, są „niewinni”, prawda? Liczę tylko na to, że przyjaciele, którzy mnie znają wiele lat, żadnych dowodów nie potrzebują… – taka informacja pojawiła się na Facebook’u Piotra Tymochowicza.
– Zarzutami o posiadaniu treści pedofilskich próbuje się mnie obciążyć od 11 lat. Byłem zatrzymywany, zabezpieczano mój komputer, przeszukiwano dom. W internecie powstała nawet szkalująca mnie strona, a prokuratura, której zgłosiłem ten fakt, zamiast stronę zamknąć, prowadziła dochodzenie pod kątem….nielegalnego wydawania dziennika w internecie! Już wtedy poczułem, że szykuje się coś grubszego. Nie wiedziałem tylko kiedy to się stanie – możemy przeczytać w opublikowanym wpisie doradcy medialnego ds. wizerunku marketingu politycznego.
– Pod koniec zeszłego roku, aresztowano mnie pod zarzutem posiadania obrzydliwych, pedofilskich treści. Moje nazwisko od razu stało się pożywką dla głodnego sensacji ludu. Zanim jeszcze sąd miał szansę zająć się sprawą, publicznie już wydano na mnie wyrok. Nie dziwie się, wiem jak ten mechanizm działa. Tymczasem biegli z ramienia prokuratury, zeznawali w czasie rozprawy, że takie treści mogły zostać mi podrzucone. Świadek powołany przez prokuraturę, który początkowo mnie obciążał, zeznał, że zrobił tak, bo wiedział, że się tego od niego oczekuje. Przed sądem obciążające mnie zeznania całkowicie zmienił, tym samym pozbawiając prokuraturę jakichkolwiek dowodów mojej winy! – czytamy dalej w apelu.