Dziennikarze portalu Onet.pl dotarli do cennika Nowoczesnej. Okazuje się, że w partii Katarzyny Lubnauer kandydaci płacą za możliwość ubiegania się o mandat radnego w wyborach samorządowych. Onet.pl ujawnił, jakie to są kwoty. Najdroższe są pierwsze miejsca na listach do sejmików. Cena miejsca na liście wyborczej zależy też od wielkości miasta, im większe, tym jest drożej.
„Wysokość dodatkowej, jednorazowej składki dla osób startujących do sejmiku wynosi: 1 – 3000,00 zł, 2 – 1000,00 zł, 3 – 200,00 zł, miejsce ostatnie – 200,00 zł. Do rad miasta w miastach od 100 000 – 400 000 mieszkańców: 1– 1500,00 zł, 2 – 500,00 zł, 3 – 100,00 zł, miejsce ostatnie – 200,00 zł. Do rad miasta w miastach od 40 000 – 100 000 mieszkańców: 1 – 1000,00 zł, 2 – 300,00 zł, 3 – 100,00 zł, miejsce ostatnie – 100,00 zł. Do rad miasta w miastach od 20 000 – 40 000 mieszkańców: 1 – 500,00 zł, 2 – 200,00 zł, 3 – 100,00 zł, miejsce ostatnie – 100,00 zł. Do rad powiatów: 1 – 500,00 zł, 2 – 200,00 zł, 3 – 100,00 zł, miejsce ostatnie – 100,00 zł, do rad gmin i rad miejskich w gminach (okręgi jednomandatowe): 1 – 200,00 zł”, czytamy w liście posła Adama Szłapki, sekretarza generalnego Nowoczesnej, do kandydatów w wyborach samorządowych.
Szefowa partii Katarzyna Lubnauer zapewnia, że te opłaty, mające zasilić kasę Nowoczesnej, są dobrowolne. Działacze ugrupowania przedstawiają jednak zupełnie inną wersję, mówiąc, że jest to „haracz”. Uzasadniają to tym, że list Szłapki nie mówi o opłatach dobrowolnych, lecz jednoznacznie nakazuje wpłacić pieniądze, jeśli chce się kandydować. Członkowie partii powołują się tu na stwierdzenie, że „składka musi być uregulowana w formie darowizny na konto partii Nowoczesna do dnia 7 września”. Ponadto, jak ustalił Onet.pl, osoby z Nowoczesnej, które uzyskają mandat radnego, będą musiały płacić dodatkowo na centralę partii 5 proc. swojej diety.