Karolina osunęła się na chodnik, a po chwili wyzionęła ducha. W piątek, 7 lipca, w strzelaninie w Toronto zginęła 44-letnia Polka. Kobieta nie miała nic wspólnego ze strzelcem, ani z sytuacją, która doprowadziła do rozlewu krwi. Karolina właśnie wyszła na lunch, idąc przez skrzyżowanie Queen Street i Carlaw Avenue. Zabiła ją „zabłąkana kula”, wystrzelona z drugiej strony ulicy.
Polka mieszkająca w Kanadzie zginęła w wyniku incydentu, z którym nie miała absolutnie nic wspólnego. Jedyne, czym „zawiniła”, to to, że w nieodpowiednim miejscu i czasie postanowiła coś zjeść.
Do dramatycznego zdarzenia doszło w piątek, 7 lipca, przy skrzyżowaniu ulic Queen Street i Carlaw Avenue w kanadyjskim Toronto – donosi „Fakt”, powołując się na lokalne media. Ok. godz. 12:20 Polka poszła na lunch. Zmierzając po posiłek zapewne kompletnie nie zwróciła uwagi, że po drugiej stronie ulicy trwa szarpanina z udziałem trzech czarnoskórych mężczyzn. W pewnym momencie dwóch z nich sięgnęło po broń – otworzyli ogień. Z pistoletów wystrzelono czterokrotnie. Jedna z kul trafiła 44-letnią Karolinę. Kobieta osunęła się na ziemię i po chwili już nie żyła.
Karolina pozostawiła po sobie męża i dwie małe córeczki – 4-letnią Nellę i 7-letnią Claudię. Rodzina Polki nie może uwierzyć w to, co się stało. Podobnie jak zwykli mieszkańcy Toronto, którzy są wstrząśnięci sytuacją – w końcu mogło się to przydarzyć każdemu z nich. Tubylcy tłumnie oddają hołd zamordowanej kobiecie. W miejscu, gdzie zmarła, pojawiają się wiązanki kwiatów.
W Toronto zastrzelono 44-letnią Polkę. Karolina przechodziła obok miejsca, gdzie narkomani legalnie odurzają się ciężkimi narkotykami
Mieszkańcy dzielnicy, gdzie doszło do tragedii – Leslieville – zwracają uwagę, że kawałek od miejsca przypadkowego mordu znajduje się klinika, w której uzależnieni mogą legalnie zażywać narkotyki – tak, aby w przypadku przedawkowania można było szybko udzielić im pomocy. Wobec tego okolica nie należy do najbezpieczniejszych, choć na obecność tego typu obiektu przyzwala kanadyjskie prawo.
Kryzys opioidowy w Ameryce Północnej powoduje, że takich miejsc jest coraz więcej. Zalew narkotyków z południa jest tak zmasowany, że fali przedawkowań trudno uniknąć, toteż stosuje się takie, kontrowersyjne rozwiązania. W takich klinikach udostępnia się narkomanom czyste igły, środki dezynfekcyjne a nawet instruuje, jak bezpiecznie dokonać iniekcji substancji – podaje „Fakt”. Pozwala to ograniczać rozprzestrzenianie takich chorób jak AIDS czy żółtaczka. W razie przedawkowania wobec pacjentów kliniki stosuje się lek Narcan, który odwraca skutki przedawkowania i zapobiega śmierci.