Z tej decyzji Parlamentu Europejskiego nie ucieszą się na pewno nieuczciwi producenci artykułów żywnościowych, kosmetyków i środków chemicznych. PE właśnie uznał, że jeśli firma sprzedaje produkty w krajach członkowskich Unii Europejskiej pod jedną nazwą, to nie wolno jej zmieniać ich składu i w efekcie dyskryminować konsumentów z takich krajów jak Polska czy Rumunia.
Popularnym zabiegiem było przez lata zastępowanie przez producentów żywności na przykład oleju rzepakowego tańszym olejem palmowym w artykułach, które są dostępne na rynkach nowych państw członkowskich UE. W krajach nowej Unii sprzedaje się też proszki do prania, płyny do płukania tkanin i do zmywania naczyń o innym składzie, mimo identycznej nazwy i opakowania, niż te oferowane w Niemczech czy we Francji. Stąd pewnie takim powodzeniem cieszą się w Polsce sklepy oferujące „niemiecką chemię” i artykuły spożywcze, na przykład kawę, a więc produkty dedykowane przez koncerny konsumentom zza Odry.
Parlament Europejski uznał, że jeśli firma chce sprzedawać produkty o gorszym składzie, to nie może używać do nich opakowań takich samych co do lepszej jakości odpowiedników. PE zaproponował wprowadzenie jeszcze w tym roku wspólnych europejskich atestów i stworzenie bazy danych o towarach sprzedawanych na terenie Unii.
Koncerny się tłumaczą, że różnice w składzie produktów są podyktowane wyłącznie chęcią usatysfakcjonowania konsumentów, którzy w poszczególnych krajach mają różne upodobania. Eurodeputowani uznali jednak, że podwójne normy jakości produktów sprzedawanych pod tą samą marką są dyskryminujące i nie spełniają oczekiwań konsumentów.
Za regulacjami nakładającymi na producentów obowiązek stosowania jednakowych norm jakościowych – niezależnie od kraju, do którego trafia ich towar – zagłosowało 464 europosłów, 69 było przeciw, a 17 deputowanych wstrzymało się od głosu.