Poseł Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza, który doprowadził do ujawnienia afery z nagrodami dla ministrów w rządach Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, po raz kolejny uderza w PiS. Tym razem chodzi o sprowadzanie węgla z Rosji, które politycy partii rządzącej bardzo krytykowali, gdy u władzy była koalicja PO-PSL.
Jak wynika z informacji, które Ministerstwo Energii ujawniło po interpelacji posła Brejzy, rosyjski węgiel kamienny w 2016 roku przyjechał do Polski w ilości 5,2 mln ton. Rok później import tego surowca z Rosji był jeszcze większy i wyniósł 8,7 mln ton. W 2018 roku, tylko do czerwca, zostało sprowadzone aż 6,4 mln ton rosyjskiego węgla, co – według szacunków portalu Neuropa – stanowi 20 proc. polskiego wydobycia węgla kamiennego.
Obecny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak jeszcze jako poseł opozycji w 2014 roku twierdził, że ówczesny premier Donald Tusk „importując rosyjski węgiel, pomaga Putinowi odtworzyć imperium postsowieckie”. Błaszczak mówił wtedy, że węgiel rosyjski jest złej jakości, a rząd PO-PSL kupując ten surowiec z Rosji, zasila kasę Putina, który napada na sąsiednie kraje. Obecny szef resortu obrony domagał się wręcz, będąc w opozycji, wprowadzenia embarga na węgiel kamienny znad Wołgi.
Dziś rząd PiS, mimo prowadzonej przez Putina wojny z Ukrainą i wzrostu nakładów na rosyjską armię, nie widzi niczego złego w rosnącym gwałtownie imporcie konkurencyjnego wobec polskiego odpowiednika surowca z Rosji.
– Pewien poziom importu węgla jest wskazany dla ustabilizowania cen, nawet jeżeli w danym momencie musimy importować więcej. Jednocześnie wzrost zużycia energii elektrycznej daje nam stabilizację rynku węgla w Polsce – tłumaczy wymijająco minister energii Krzysztof Tchórzewski, odnosząc się do kwestii sprowadzania węgla kamiennego zza wschodniej granicy. Jego zdaniem import węgla z Rosji jest konieczny do czasu uruchomienia nowych ścian wydobywczych w polskich kopalniach, co zajmie kilka lat.