Wśród polskich turystów był to niegdyś jeden z najpopularniejszych kierunków wakacyjnych. Po przyjęciu euro Chorwacja przestała być już tak rozchwytywanym, nadmorskim rajem. To jednak nie jedyny problem, z którym zmagają się dzisiaj Chorwaci. Bałkany to jeden ze szlaków przerzutowych nielegalnych imigrantów z Afryki i Azji do Niemiec, Francji i Anglii. Mieszkańcy mają już dość migrantów, którzy szwendają się po ich miejscowościach. Wchodzą nawet na podwórka!
Mała chorwacka miejscowość przeżywa istny najazd nielegalnych imigrantów. Mieszkańcy Slunj w chorwackim powiecie Karlovac są przerażeni. Jak podaje lokalne „Radia Mreznica” – włóczą się po okolicy w sporych grupach. Okupują parki, a często przechadzają się po okolicznych wsiach. „Poczucie zagrożenia wśród lokalnych mieszkańców jest wielkie” – oceniła Mirjana Puszkarić, burmistrz położonego w pobliżu granicy z Bośnią i Hercegowiną Slunja. „Wszyscy martwimy się też dlatego, że okolica utrzymuje się z turystyki” – mówiła burmistrz dla dziennika „Jutarnji list”.
Chorwackie miasto „okupowane” przez migrantów. Mieszkańcy drżą o swoje bezpieczeństwo
„Radio Mreznica” rozmawiał z kolei z mieszkańcami „okupowanej” przez migrantów miejscowości. Jeden z nich relacjonował, że nieproszeni goście wchodzą już nawet na podwórka.
„To jest nie do wytrzymania. Budzisz się rano, otwierasz drzwi, a na twoim podwórku siedzi dziesięciu migrantów i nic nie możesz zrobić. Apelujemy o wzmożone patrole policji. Mamy dość ich puszek i ubrań pod drzwiami. To ludzie, dla których nie ma nic świętego” – stwierdził w rozmowie z rozgłośnią Željko Lustig. Podkreślił, że martwi się o bezpieczeństwo rodziny.
Zoran Niczeno – komendant chorwackiej straży granicznej – przekazał, że tylko w tym roku służby schwytały aż 850 przemytników nielegalnych imigrantów. To wzrost o 50 proc. rok do roku. Sytuacja w kraju nad Adriatykiem pogarsza się stopniowo od 2016 roku, kiedy do Europy ruszyła fala migrantów z Syrii oraz państw Afryki i Azji.
Władze są bezradne wobec ich napływu. W planach jest zorganizowanie obozu dla migrantów, aby tam ich wszystkich umieścić. Będą jednak mieszkali zaledwie pół kilometra od najbliższych zabudowań. „Znajduje się 500 metrów od pierwszych domów, jest jednak zakryta lasem, więc może w pewnym sensie zmniejszyć poczucie zagrożenia” – stwierdził jeden z tubylców.