Nie milkną echa po ujawnieniu horroru, który trwał prze lata w małej miejscowości Czerniki na Pomorzu. 54-letni Piotr G. wykorzystywał swoje córki do spełniania seksualnych fantazji – jedną gwałcił, a z drugą żył w kazirodczym związku. Córki urodziły mu trójkę dzieci, które zaraz po porodzie zostały zamordowane i zakopane w piwnicy. Przy morderstwach pomagała mu jedna z córek – 20-letnia Paulina G. Na jaw wychodzą kolejne, przerażające fakty, dotyczące sprawy. Okazuje się, że Piotr G. mieszkał w domu z dwójką innych, niepełnosprawnych dzieci.
Choć koszmar trwał prawdopodobnie przez lata, dopiero 15 września 2023 roku wszyscy dowiedzieli się, co działo się na jednej z posesji w Czernikach. Interweniujący na miejscu policjanci ujawnili w piwnicy domu trzy ciała martwych noworodków. Dzieci urodziły córki 54-letniego Piotra G. – Sabina* i 20-letnia Paulina G. Jak ustalili śledczy – wszystkie zostały zamordowane krótko po porodzie.
O ile Sabina ma w sprawie status ofiary, gdyż została przez ojca zmuszona do współżycia, 20-letniej Paulinie G. postawiono zarzuty dwóch zabójstw i kazirodztwa. Zarzuty usłyszał również 54-latek. Ojciec i córka zostali aresztowani.
Piotr G. z Czernik miał jeszcze dwójkę niepełnosprawnych dzieci. 54-latek żył z ich rent
Jak donosi „Super Express” – na światło dzienne wychodzą kolejne, wstrząsające fakty ws. horroru z Czernik. Okazało się, że wśród kilkunastu potomków 54-letniego Piotra G. była też dwójka dzieci niepełnosprawnych. Reporter „SE” dowiedział się od sąsiadów rodziny G., że w ich domu mieszkał do niedawna niepełnosprawny intelektualnie syn Piotra G., Damian, oraz córka Kasia, która urodziła się z zespołem Downa. Mieszkańcy Czernik twierdzą, że 54-latek nie traktował swoich niepełnosprawnych dzieci dobrze – trzymał je w domu tylko po to, aby pobierać przysługującą im rentę. Dzięki temu mężczyzna nie musiał pracować.
Damian miał być wyrzucany z domu za każdym razem, kiedy Piotr G. chciał uprawiać seks ze swoją córką Pauliną. Kasia została niedawno oddana do ośrodka. Nie wiadomo, dlaczego G. pozbył się jednej ze swoich córek. Wszystko wskazuje jednak na to, że Kasia mogła być dla 54-latka niewygodnym świadkiem jego dewiacji z córką.
Mieszkańcy wsi zdradzili również reporterowi „SE”, że do pewnego momentu Piotrowi G. miał pomagać miejscowy ksiądz. Wiedząc, ile dzieci mieszka w jego domu, duchowny założył rodzinie rachunek w lokalnym sklepie. Później za wszystkie zakupy płacił. Przestał to robić, kiedy znalazł 54-latkowi pracę, a ten odmówił jej podjęcia.