Marsz Miliona Serc zorganizowano, aby upamiętnić dramat, przez który przeszła pani Joanna z Krakowa. Szokujący jest więc przy tym fakt, że… nie została na wydarzenie zaproszona! Kobieta stała się rozpoznawalna po tym, jak kilka miesięcy temu TVN zrobił o niej reportaż. Opisywano w nim dramatyczne wydarzenia, z którymi musiała zmierzyć się pani Joanna. Zażyła leki wczesnoporonne, a potem zadzwoniła po pomoc. Na miejscu jako pierwsi zjawili się policjanci, którzy otoczyli kobietę kordonem, gdyż zaistniało podejrzenie, że pani Joanna dokonała aborcji.
Historią pani Joanny z Krakowa żyła kilka miesięcy temu cała Polska. Wszelakie media opisywały wówczas, przez co przeszła kobieta. Sprawa stała się głośna po reportażu telewizji TVN. Pani Joanna opowiadała w nim o wstrząsającej sytuacji, którą przeżyła po zażyciu środków wczesnoporonnych.
Po połknięciu pigułki pani Joanna poczuła się bardzo źle. Jej stan psychiczny był w kompletnej ruinie. Pierwsze co zrobiła, to zadzwoniła do swojej terapeutki i poprosiła o pomoc. Lekarka obawiała się, że pani Joanna może zrobić sobie krzywdę, w związku z czym zawiadomiła służby. Kobietę przewieziono na SOR szpitala wojskowego w Krakowie, a stamtąd zabrano ją do szpitala im. Narutowicza. Jak donosi „Fakt” – była eskortowana przez policjantów. Według relacji pani Joanny, kiedy trafiła na SOR, została otoczona szczelnym kordonem, który miał utrudniać pracę personelowi medycznemu. Funkcjonariusze mieli ponadto zachowywać się w sposób, który odzierał panią Joannę z godności.
„Z uwagi na to, iż istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła, zachodziła konieczność zabezpieczenia urządzeń, które kobieta używała do finalizowania transakcji zakupu tych środków (laptop, telefon)” – tłumaczyła wówczas zachowanie policjantów Komenda Miejska Policji w Krakowie. „Jednocześnie policjanci musieli sprawdzić, czy kobieta nie posiada przy sobie środków pochodzących z niewiadomego źródła, które po zażyciu mogłyby zagrażać jej życiu” – dodano.
Po wyemitowaniu reportażu przez TVN wybuchła wielka, ogólnopolska afera. Było coraz bliżej do kampanii wyborczej, toteż przeżycia pani Joanny bardzo szybko zostały podchwycone przez niektóre środowiska polityczne. Sprawę kobiety wzięła na tapetę m.in. PO z Donaldem Tuskiem na czele.
To jej historia skłoniła Donalda Tuska do zorganizowania Marszu Miliona Serc. Pani Joanna… nie została zaproszona!
Choć to właśnie historia pani Joanny zainspirowała Donalda Tuska do zorganizowania Marszu Miliona Serc, kobieta nie otrzymała oficjalnego zaproszenia. Zmieniły się również założenia samego marszu – nie był on już manifestacją przeciwko zaostrzeniu prawa anty-aborcyjnego w Polsce. Finalnie był to pochód zwolenników Koalicji Obywatelskiej oraz innych ugrupowań opozycyjnych.
Pani Joanna pojawiła się 1 października na innej manifie – „Aborcyjna koalicja, a nie Kościół i policja”. W rozmowie z mediami przyznała, że na Marsz Miliona Serc nie została zaproszona, toteż się na niego nie wybiera.
„To wydarzenie jest dla mnie znacznie ważniejsze niż jakikolwiek przedwyborczy happening” — stwierdziła pani Joanna.
„Premier Tusk powiedział bardzo wyraźnie: zapraszam wszystkich, ten marsz jest nasz” – tłumaczyła z kolei Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej w rozmowie z PAP. Stwierdziła, iż takich kobiet jak pani Joanna jest o wiele więcej. Argumentowała, iż zapraszając poszczególne osoby „zawsze można kogoś pominąć”.