Konsumenci pewnej marki piwa żyją nagraniem z hali produkcyjnej jednego z browarów. Nic dziwnego – po tym, co zobaczyli, wielu z nich z pewnością straciło apetyt na zimne piwo, nie mówiąc nawet o ciepłym. Na filmie, który wyciekł do sieci, widać pracownika browaru… załatwiającego się do zbiornika z piwem! Teraz klienci zastanawiają się, czy takie sytuacje mogły zdarzać się wcześniej. W sprawę zaangażowała się policja, która zatrzymała już bezwstydnego rozcieńczacza trunku oraz autora obrzydliwego nagrania.
Nagranie pochodzi z jednego z browarów kompanii Tsingtao – drugiego największego producenta piwa w Chinach. Teraz firma musi gęsto tłumaczyć się z sytuacji, uwiecznionej na nagraniu, które wyciekło do sieci. Widać na nim, jak jeden z pracowników browaru oddaje mocz do zbiornika z gotowym piwem. Krótki film stał się viralem na chińskim portalu Weibo, szybko trafiając do ogólnokrajowych mediów.
Koneserzy złocistego trunku z Państwa Środka zastanawiają się teraz, czy do podobnych sytuacji nie dochodziło wcześniej, a możliwe, że pracownicy robią to nagminnie! To oznaczałoby, że istnieje bardzo duże ryzyko, iż chłodzące się w ich lodówce piwo ma niezbyt apetyczną domieszkę.
Skandal w chińskim browarze. Do sieci trafiło nagranie, na którym widać pracownika… sikającego do zbiornika z piwem!
Jak podaje „Super Express” – władze koncernu poinformowały, że do skandalicznej sytuacji doszło w 19 października w browarze nr 3, który mieści się w miejscowości Pingdu.
Jak iż ten pojedynczy film mógł i nadal może poważnie nadszarpnąć wizerunek firmy oraz poziom sprzedaży, kierownictwo Tsingtao nie zamierzało pozostawić sprawy bez reakcji. Ta była bardzo stanowcza – zawiadomiono policję. Funkcjonariusze namierzyli i zatrzymali mężczyznę, który zanieczyścił zapas piwa. Zatrzymany został także autor nagrania.
Jak zapewnia koncern Tsingtao – naruszony zapas piwa browaru w Tsingtao został zabezpieczony. Żadna jego część miała nie być jeszcze butelkowana, a całość zanieczyszczonego trunku nie trafi do sprzedaży.
Niewykluczone, że pomimo bezradności wobec incydentu i starań władz koncernu, aby opanować sytuację, skończy się to dla marki poważną porażką wizerunkową, rzutującą na wyniki sprzedażowe.