Terroryści z tzw. Państwa Islamskiego chcieli zamordować prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Zamach miał zostać przeprowadzony w listopadzie 2017 roku w stolicy Filipin Manili. Amerykański przywódca uczestniczył tam w szczycie ASEAN oraz spotkał się z prezydentem Rodrigo Duterte.
Atak został niemal w ostatniej chwili udaremniony przez agentów Secret Service.
Okoliczności akcji dżihadystów ujawnił w tych dniach kanał National Geographic w filmie dokumentalnym „United States Secret Service: On the Front Line”, poświęconym Tajnej Służbie Stanów Zjednoczonych (Secret Service), której zadaniem jest między innymi ochrona prezydenta USA.
Według National Geographic, pogróżki pod adresem amerykańskiego prezydenta pojawiły się w internecie jeszcze przed rozpoczęciem przez niego oficjalnej wizyty na Filipinach. „Będę w Manili w tym samym czasie co Trump…” – tweet o takiej treści był jednym z wielu wrogich Trumpowi, jakie pojawiały się w tym czasie w sieci. Post został zilustrowany zdjęciem Lee Harvey’a Oswalda, zabójcy prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Członkowie i sympatycy Daesh umieścili też w internecie serię nagrań wideo. Na jednym z klipów pojawiła się fotografia Trumpa przedziurawiona pociskami wraz z apelem o przygotowanie zasadzki na przywódcę USA.
O tym, że nie była to jedynie propaganda, świadczy to, że zaledwie na 20 minut przed lądowaniem Trumpa w Manili agentom Secret Service udało się zlokalizować dżihadystę, który znajdował się w parku oddalonym o jedynie kilka przecznic od hotelu, w którym zatrzymał się przywódca USA. Prawdopodobny terrorysta został aresztowany przez Amerykanów we współpracy z lokalną policją.
Występujący w filmie National Geographic agent specjalny Chad Ragan ujawnił, że operacja powiodła się dzięki wykorzystaniu najnowszej technologii. – Dzięki temu mogliśmy wiedzieć, że zbliża się do nas i śledziliśmy go. To był znaczący krok w powstrzymaniu zagrożenia – podkreślił agent Secret Service.