Proboszcz parafii w Orzechowie, wsi położonej w gminie Olsztynek w województwie warmińsko-mazurskim, był sądzony w USA o napaść seksualną na nieletnią. Po wyjściu z więzienia w 2005 roku nie spotkały go żadne konsekwencje ze strony hierarchii kościelnej. Aż do soboty, kiedy Kuria Archidiecezji Warmińskiej poinformowała, że duchowny ten będzie zawieszony.
„W związku z doniesieniami medialnymi dotyczącymi sprawy ks. Romana K. informujemy, że biorąc pod uwagę obowiązujące obecnie wskazania Stolicy Apostolskiej i wytyczne Konferencji Episkopatu Polski, Arcybiskup Józef Górzyński Metropolita Warmiński po rozeznaniu sytuacji, podjął decyzję o skierowaniu sprawy do Kongregacji Nauki Wiary, co wiąże się z jednoczesnym zawieszeniem ks. Romana K. w pełnieniu obowiązków duszpasterskich proboszcza” – napisał ks. Marcin Sawicki, rzecznik Kurii Archidiecezji Warmińskiej w komunikacie opublikowanym na jej stronie internetowej.
Przypadek ks. Romana K., który stanął przed amerykańskim sądem za napaść seksualną na 17-latkę, opisał w tych dniach portal OKO.press. Duchowny ten pełnił aż do dziś posługę proboszcza w Orzechowie, a jego kościelni zwierzchnicy zareagowali dopiero po nagłośnieniu sprawy w mediach.
Portal OKO.press podał, że 18 lutego 2005 roku sąd w USA skazał ks. Romana K. na 9 miesięcy więzienia, czyli na minimalny wymiar kary za napaść seksualną drugiego stopnia, oraz zakazał mu kontaktów z pokrzywdzoną i pracy z młodzieżą.
Do samej napaści seksualnej miało dojść w 2002 roku, kilka dni po tym, jak dziewczyna została zgwałcona przez taksówkarza. Pokrzywdzona dziewczyna miała się po molestowaniu jej przez ks. Romana K. samookaleczać i trafić do szpitala psychiatrycznego.
Duchowny w październiku 2005 roku wyszedł w USA z więzienia i został deportowany do Polski. Wrócił na Warmię i pracował w Wielbarku, gdzie utrzymywał kontakty z młodzieżą, a następnie znalazł się w Orzechowie. Według portalu OKO.press, trzej kolejni biskupi warmińscy – Edmund Piszcz, Wojciech Ziemba i Józef Górzyński – mimo że wiedzieli o kompromitującej przeszłości ks. Romana K., nie poinformowali o tym Watykanu.