Akcja zorganizowana w sobotę w krakowskim schronisku dla bezdomnych zwierząt przyjęła zupełnie nieoczekiwany obrót. Choć strażnicy miejscy zjawili się na miejscu, aby wystawić mandaty za złe parkowanie, to w efekcie sami przygarnęli jedno ze zwierząt.
O czymś takim wolontariusze z krakowskiego schroniska marzyli od dłuższego czasu. W sobotę w siedzibie pojawiły się tłumy mieszkańców, aby zabrać do siebie na czas największych mrozów psy, które na co dzień mieszkały na zewnątrz.
Cała sprawa została zapoczątkowana przez posła Lewicy Łukasza Litewki, który bardzo aktywnie działa na rzecz zwierząt. Polityk w swoich mediach społecznościowych opublikował w piątek post w imieniu KTOZ.
– W Krakowie jest schronisko z psiakami. Niestety warunki są jakie są. Jest część zamknięta gdzie jest ciepło i upchana jest po psie brzegi i część otwarta – kojce, tam zimno, mokro, beton, a buda i sianko mało tutaj pomagają. Jest tam sporo psiaków, naprawdę pociesznych mordek, które radzą sobie jak mogą i czekają na lepszy los – napisał.
Sznur aut przed schroniskiem był na tyle długi, że musiała interweniować straż miejska. Jak się okazało, gdy strażnicy dowiedzieli się o akcji, za zgodą komendanta anulowali wszystkie mandaty. Na koniec sami postanowili przechować w swojej siedzibie bezdomnego pieska.
Akcja Mrozy w #krakow.skim @KTOZ_Schronisko zakończona sukcesem. Dzięki Wam wszystkie psiaki przebywające na zewnątrz, które powinny zostać przeniesione do wewnątrz, znalazły nowy dach nad głową! To ponad 100 zwierząt wydanych do domów stałych i tymczasowych. pic.twitter.com/FqKgvZjQWV
— Kraków (@krakow_pl) January 7, 2024