Na początku stycznia w Małopolsce pewna kobieta miała zamordować swojego męża i przez kilka tygodni trzymać jego zwłoki w domu. Do tego kroiła jego ciało, a kawałki zakopywała w ogródku. Teraz prokuratura ujawniła szczegóły tego wstrząsającego zdarzenia.
Zbrodnia wydarzyła się 9 stycznia w Zimnodole (ok. 35 km. od Krakowa), choć śledczy cały czas ustalają przyczynę i przebieg zdarzenia. Przypuszczają, że 50-latka zaatakowała swojego męża nożem, a świadczyć o tym miała duża rana w okolicy ręki.
Na ciele mężczyzny nie było żadnych śladów walki, co biorąc pod uwagę jego postawnę masę ciała (ważył 130 kg) może sugerować, iż w momencie ataku spał. – Kobieta usłyszała trzy zarzuty. Spowodowania ciężkich obrażeń ciała skutkujących śmiercią, nieudzielenia pomocy oraz zbezczeszczenia zwłok – informuje Janusz Kowalski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Ćwiartowała i zakopywała ciało męża w ogródku
Początkowo kobieta twierdziła w rozmowie z sąsiadami, że nieobecność mężczyzny jest wynikiem choroby. – Tymczasem kobieta w domu ćwiartowała ciało męża i zakopywała je sukcesywnie w przydomowym ogródku. Sąsiedzi zaniepokoili się nagłym zniknięciem Grzegorza Ż, ale przyjmowali tłumaczenia Małgorzaty za wiarygodne – podaje portal fakt.pl.
Służby, które wyważyły drzwi, miały znaleźć na stole kartkę: „Przepraszam za wszystko, zabiłam Grzesia i zakopałam” – podaje „Fakt”. W domu panowała atmosfera jak z horroru. W środku było ciemno i brudno — wszędzie błoto i ziemia. Teraz kobiecie grozi dożywocie.