– Ta sprawa zakończy się w sądzie; nie będzie tak, że nasz szef będzie pomawiany przez wszystkich i za wszystko – oświadczyła we wtorek rzeczniczka PiS Beata Mazurek, odnosząc się do słów szefowej Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer, że afera KNF „to jest afera Kaczyńskiego”. – Mam nadzieję, że politycy będą się zastanawiać następnym razem, jeżeli o cokolwiek będą go oskarżać – dodała Mazurek.
Słowa, za które Lubnauer prawdopodobnie odpowie przed sądem, padły w wywiadzie, jakiego polityk udzieliła dziennikowi „Rzeczpospolita”.
– To jest afera Kaczyńskiego, nie bawmy się w eufemizmy – odpowiedziała szefowa Nowoczesnej na pytanie, czyją aferą jest sprawa KNF.
Dalej mówiła, że to prezes PiS, jej zdaniem, odpowiada za sytuację w Komisji Nadzoru Finansowego. – To on zaczął demolować instytucje państwa. To on oddał je na żer swojej partii. To ośmieliło aparat PiS do uczynienia z nich prywatnych, partyjnych folwarków – stwierdziła.
Dopytywana przez prowadzącego rozmowę dziennikarza „Rzeczpospolitej” Jacka Nizinkiewicza, „co Kaczyński ma wspólnego z KNF”, szefowa Nowoczesnej zaczęła wymieniać osoby, o których się mówi przy okazji afery i które jednocześnie są wysoko postawione w partii rządzącej lub pełnią kluczowe funkcje w państwie.
– W stenogramie pojawiają się m.in. nazwiska rozmówców, czyli nagrywającego Leszka Czarneckiego właściciela banków, prezesa KNF Chrzanowskiego, senatora PiS Biereckiego związanego ze SKOK-ami, szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego Zdzisława Sokala, premiera Mateusza Morawieckiego, prezesa NBP Glapińskiego, a nawet raz wspomniany jest prokurator generalny Zbigniew Ziobro – wyliczała Lubnauer. – My nie wiemy do końca, kto z kim gra, ale widzimy koterie partyjne rozgrywające swoje interesy kosztem bezpieczeństwa finansów Polaków. KNF to też w tle sprawa GetBack, w której Polacy stracili ponad 2,5 mld złotych, kwestia braku nadzoru nad SKOK-ami, afera na 5 mld złotych. Czyli grubo – podsumowała.