5 lat więzienia – tyle grozi trzem polskim studentom zatrzymanym przez ukraińskie służby we Lwowie. A wszystko przez świece dymne odpalone na Cmentarzu Orląt.
Trzej studenci Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej z Torunia przygotowywali na lwowskiej nekropolii etiudę filmową, która miał upamiętniać bohaterską obronę miasta sprzed 100 lat. W swojej inscenizacji wykorzystali dwie świece dymne, które odpalono przy grobach obrońców. Służby ukraińskie uznały ich działanie za akt chuligaństwa. Z tego powodu w czwartek 22 listopada Polacy zostali zatrzymani. Obecnie są już po przesłuchaniach. Odebrano im również paszporty. Aż do zakończenia sprawy nie mogą opuszczać Lwowa. Za ich czyn może im grozić nawet do 5 lat więzienia.
Jak stwierdza w rozmowie z Radiem Gdańsk jeden z zatrzymanych film miał być użyty do celów studenckich. „Odpaliliśmy dwie świece dymne. Rozwinęliśmy flagę, bez żadnych okrzyków. Nagrywaliśmy to kamerą” – mówi student uczelni o. Tadeusza Rydzyka.
Według ukraińskich mediów całe zajście było rodzajem „prowokacji”. Sprawę na miejscu próbuje załagodzić przedstawiciel Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich fotoreporter Robert Kwiatek. „Staramy się to wyprostować. Chcemy, aby ten nasz punkt widzenia dotarł tutaj do władz, ale też szerzej w Polsce, żeby Ci ludzie nie byli odbierani jako akcja polityczna. Zupełnie nie było takiej sytuacji” – oświadczył dziennikarz. W stałym kontakcie ze studentami jest też polski konsul.
Na Twitterze z prośbą o pomoc dla zatrzymanych zwrócił się do premiera ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. „Jako szef rządu #Polska i patriota niech Pan stanie w obronie trzech polskich studentów zatrzymanych w 100. rocznicę wiktorii #OrlętaLwowskie na Cmentarzu Obrońców #Lwów!” – napisał kapłan dołączając do tego list ojca jednego z podejrzanych.