O mały włos, a śmiercią mogłyby się skończyć zakupy dla jednego z klientów sklepu w Większycach w Opolskiem. Mężczyzna w podeszłym wieku miał zawał serca, a uratował go heroizm pracownicy sklepu. – Uczucie uratowania czyjegoś życia jest lepsze od wygranej w lotto – stwierdziła.
Groźna sytuacja miała miejsce w czwartek, gdy 70-latek robił zakupy w sklepie. Nagle zasłabł i osunął się na podłogę. Historię opisuje portal kk24, który poinformował, że na ratunek natychmiast rzuciła się pani Ewa Bartoń pracująca w sklepie.
– Byłam w magazynie, gdy usłyszałam od koleżanek, że ktoś zasłabł w sklepie. Zobaczyłam pana, który zaczynał już sinieć – relacjonuje wybawczyni.
Mężczyźnie należało odchylić prawidłowo głowę. Koleżance kobieta poleciła wykonać dwa wdechy, a sama uciskała klatkę piersiową. – Po którejś serii zauważyłam, że pan zaczął nabierać koloru, co było oznaką tego, że wraca mu krążenie – wspomina ze wzruszeniem.
Pojawiło się także pogotowie i śmigłowiec LPR. Chory trafił pod opiekę szpitalną w Opolu
Jak przyznał doktor Piotr Sokołowski, Pani Ewa zachowała się jak prawdziwa bohaterka, a procedurę ratunkową zrealizowała jak fachowiec. – Masaż był profesjonalny i tylko dzięki temu udało się uratować poszkodowanego, dzięki pani mężczyzna będzie żył – stwierdził lekarz.
Sama bohaterka mówi, że przydatny okazał się serial „Na ratunek”, który ogląda. – Okazało się jednak, że można się z niego sporo nauczyć – podsumowała.