– Polska powinna mieć świadomość dwóch rzeczy: po pierwsze, że jest nieprzygotowana do jakiejkolwiek wojny, bo nie mamy wystarczającego potencjału obronnego, armii, która byłaby zdolna do wzięcia udziału w konflikcie na szeroką skalę. Po drugie, że nasze społeczeństwo jest niewyedukowane do tego, żeby w warunkach wojny funkcjonować i żyć. Nic się w tym obszarze nie robi – powiedział w wywiadzie dla „Wprost” gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych w latach 2006-2009 i były wiceminister obrony.
W ocenie generała, nie istnieje u nas obrona cywilna. – Sztaby mają bardzo ograniczone możliwości. Są w stanie ewakuować jedno przedszkole w mieście 100-tysięcznym. Do tej operacji przygotowują się dwa tygodnie. Kiedy więc przyjdzie do ewakuacji nie jednego, ale 60 przedszkoli, ten system polegnie. Będziemy skazani na wielką katastrofę, straty ludzkie będą niewyobrażalne – przestrzegł gen. Skrzypczak.
Zdaniem byłego wiceszefa resortu obrony, nikt nie jest przygotowany do tego, żeby uchronić dzieci, kobiety, ludność cywilną przed konsekwencjami wojny. – To będzie katastrofa, hekatomba. To są niewyobrażalne zaniedbania. Przed wojną ten system był przygotowany, ludzie wiedzieli wszystko. Gdzie jest obrona przeciwlotnicza, schrony, gdzie mają się udać. Wszyscy będą uciekać, tylko gdzie? Nie ma nic gorszego niż masowa, niezorganizowana ucieczka ludności, straty są wtedy większe niż od nalotów bombowych. Masowa panika wywołuje katastrofę humanitarną – stwierdził generał.