Zbiory pomidorów mogą być 2, a nawet 3 razy większe niż przed rokiem. Wystarczy wykonać kluczowy zabieg na krzaczkach. Doświadczeni ogrodnicy z pewnością wiedzą, o co chodzi, bo z determinacją przystępują do niego co sezon. Dzięki temu mają plonów od groma. Zamiast czekać, aż świeżo posadzone krzaczki same zaczną owocować, weź sprawy w swoje ręce i pomóż roślinie wydać lepszy plon. Jedynym narzędziem, jakiego potrzebujesz jest… pędzelek.
Do tego zabiegu możesz przystąpić, dopiero gdy na krzaczkach zawiążą się kwiaty. To z nich wykształcą się potem owoce, ale wcześniej muszą zostać zapylone. Możesz oczywiście liczyć na insekty (lub wiatr), które mają spory wkład w zapylaniu, ale zajmując się tym na własną rękę, masz gwarancję, że wszystkie krzaczki wydadzą plon. Trik ten jest dość mozolny i najlepiej zadziała przy niedużych areałach czy mini uprawach balkonowych. Chodzenie z pędzelkiem na wielkich plantacjach byłoby arcytrudnym zadaniem.
Jak operować pędzelkiem podczas zabiegu?
Weź mały pędzelek (np. szkolny) z miękkim włosiem (zbyt twarde mogłoby zniszczyć delikatne kwiaty) i idź z nim ogródka. Postępuj według poniższej instrukcji:
Zabieg wykonuj po popołudniu, ponieważ kwiaty są wtedy w pełni otwarte. Ostrożnie dotykaj każdy kwiatek włosiem pędzelka i zabieraj pyłek z jednego kwiatka, a potem przenoś go na kolejny. Zapylanie przeprowadzaj w dzień ciepły i suchy. Miałki pyłek łatwiej się nabiera na pędzelek. Pamiętaj, że najlepsze efekty uzyskasz, gdy patent będziesz powtarzać każdego dnia. Pomidorów na krzaczkach będzie zatrzęsienie.
Jak uzyskać efekt 2x większych zbiorów bez pędzelka?
Plantatorzy pomidorów – giganci, musieliby poświęcić cały dzień na chodzenie z pędzelkiem do każdego krzaczka. Z tego względu metoda ta raczej nie sprawdzi się przy uprawach warzyw na dużą skalę. Czy to oznacza, że szanse na podwojenie zbiorów są zerowe? Absolutnie nie! Kwiaty można zapylić nieco inaczej. Wystarczy dzień w dzień ręcznie potrząsać krzaczkami albo wyłączne gronami z kwiatami. To gwarancja udanego sezonu pomidorowego.
Czytaj też: Wylej pod rabarbar. Urośnie taki, że nie nadążysz go przerabiać