Typowo polski ogród zazwyczaj porastają tuje. Chętnie decydujemy się je posadzić, bo tolerują mrozy, mało z nimi roboty, a w roli żywopłotu sprawdzają się znakomicie. Niemniej jednak warto dać szansę także innym roślinom, które w ogrodzie będą prezentować się nawet lepiej od pospolitego żywotnika. Doskonałym przykładem jest milin amerykański. Minimalne wymagania i wyjątkowy typ urody sprawiają, że gatunek ten coraz częściej gości na prywatnych posesjach w różnych zakątkach Europy.
Milin amerykański to pnącze o wielu zaletach. Jest piękny i niemal bezobsługowy. Bujnie się rozrasta, a jego kwiaty wyglądające jak trąbki, zachwycają kolorami.
Milin w ogrodzie. Jakie ma wymagania?
Wymagania milinu są niewielkie, więc na pewno im sprostasz. Uwielbia miejsca jasne i ciepłe, ale w półcieniu też da sobie radę. Najlepiej, by podłoże pod uprawę tej rośliny było gliniaste bądź żyzne i próchnicze. Ona intensywnie się rozrasta, więc już na starcie zapewnij jej sporo miejsca.
W dodatku pnącze jest niemal mocarne – nie zniszczą go mrozy czy wichury. Podlewaj go sukcesywnie, ale niedużą ilością wody. Wówczas odwdzięczy się bujnym i zdrowym wyglądem.
Dlaczego warto zaprosić milin amerykański do ogrodu?
Roślina błyskawicznie rośnie. Podczas I sezonu jest zdolna osiągnąć wysokość nawet kilku metrów. Polecana jest zwłaszcza tym osobom, które marzą o natychmiastowym efekcie „osłony” w ogrodzie.
Mimo to warto mieć na uwadze fakt, że milin to gatunek pełen ikry. Ma potężną bryłę korzeniową i niewykluczone, że wkrótce zajmie pół, a za jakiś czas nawet cały ogródek. Dlatego warto monitorować rozwój pnącza. Okresowe zabiegi tj. cięcie czy ściółkowanie są nieodzowne. Dzięki temu można uciszyć roślinę. Poświęć jej trochę uwagi, a stanie się prawdziwą atrakcją przydomowej działki, która będzie przyciągać zazdrosne spojrzenia sąsiadów i przechodniów.