Para amerykańskich żołnierzy została zaatakowana w porcie przez piętnastu członków nacjonalistycznej organizacji, wśród których były również dwie kobiety. Do ataku doszło w dzielnicy portowej w Izmirze, w Turcji. Żołnierze z USA padli ofiarą nacjonalistów ze Związku Młodzieży Turcji, która opowiada się za właśnie takim traktowaniem stacjonujących w Anatolii Amerykanów. Napastnicy mieli wykrzykiwać m.in., że wojskowi mają na rękach krew Palestyńczyków.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 2 września, w tureckim Izmirze. Przebywający w tamtejszym porcie Amerykanie zostali zaatakowani przez grupę piętnastu osób – w tym dwóch kobiety. Byli to członkowie nacjonalistycznego Związku Młodzieży Turcji (TGB), który opowiada się za wyrzuceniem amerykańskich wojsk z tego kraju.
W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać grupę osób, nawołujących do powrotu wojsk amerykańskich do domu. Jednemu z zaatakowanych żołnierzy napastnicy założyli na głowę kaptur. Krzyczeli, że wojska sojusznicze mają „krew Palestyńczyków na rękach”.
Amerykańscy żołnierze pobici przez tureckich nacjonalistów w Izmirze. Zatrzymano piętnaście osób
W końcu na pomoc Amerykanom ruszyli koledzy. W miejscu zdarzenia pojawiła się także policja. Finalnie wszyscy sprawcy ataku zostali aresztowani – podaje „USA Today”.
„Możemy potwierdzić doniesienia, że amerykańscy żołnierze, służący na pokładzie USS Wasp, padli ofiarą ataku w Izmirze, ale są już bezpieczni” – przekazała amerykańska ambasada w Turcji.
Gubernator Izmiru wyjaśnił, iż napastnicy pochodzą ze Związku Młodzieży Turcji, który jest młodzieżowym odłamem nacjonalistycznej partii Vatan. Związek opublikował nagranie z ataku w mediach społecznościowych. W swoim manifeście TGB zapowiadało, że Amerykanie w ich kraju będą właśnie tak traktowani.