Sezon pomidorowy nie został jeszcze oficjalnie zamknięty. W sklepach też mamy ich mnóstwo, a cena nadal jest atrakcyjna dla większości klientów. Podczas dobierania owoców ze skrzynki niektórzy usuwają z nich szypułki w celu zmniejszenia ogólnej wagi produktu. Oszczędność zazwyczaj jest niewielka i można ją liczyć w groszach. Istnieje jeden arcyważny powód, by szypułki zostawić w spokoju. Poznaj go i nie popełniaj błędu.
Podczas wyboru pomidorów w sklepie warto powąchać je tuż przy szypułce. Wyrazisty aromat najczęściej świadczy o tym, że owoc ma dobry smak i prawdopodobnie pochodzi z uprawy gruntowej. Gdy sezon na pomidory przeminie, wtedy na polski rynek wjadą owoce z importu. Mają bardziej stonowany zapach i smak.
Czy pozbywanie się szypułek z pomidorów to rozsądne rozwiązanie?
Gdy szypułka dotyka pomidora, masz większą gwarancję, że pomidor jest jeszcze świeży i taki pozostanie na dłużej. Zielony element działa jak eskorta. Ochrania drogę, przez którą do środka pewnie wkraczałyby mikroorganizmy chorobotwórcze.
Szypułkę niekiedy odłączamy od pomidora już w markecie. To błąd. Ona jest jak struż, który zabezpiecza owoce przed utratą wilgoci z wnętrza. One natomiast przez dłuższy czas są jędrne – co można zauważyć po skórce, a miąższ jest soczysty i pyszny.
Szypułka powie ci wiele o świeżości pomidorów. Pomarszczone i bez szypułek pewnie zalegają w sklepie od tygodni, więc lepiej się na nie nie rzucać. Nie będą zbyt smaczne, a w domu szybko się popsują.
Jeszcze gorzej, gdy twoim oczom ukaże się brunatna szypułka, która już zaczęła pleśnieć lub mocno wyschła. Eksperci radzą konsumentom, aby kupowali raczej pomidory powiązane ze sobą gałązkami. Niemniej jednak pojedyncze okazy cieszą się większą popularnością i mając do wyboru formę owoców – kupujemy te z szypułką. Nie warto jej odrywać.