Efektem pijanego rajdu Łukasza Ż. była śmierć jednej osoby. Cztery – w tym dwoje dzieci i dwie kobiety – trafiły do szpitala. Po szybkich poszukiwaniach Ż. został zatrzymany na terenie Republiki Federalnej Niemiec, gdzie uciekł w obawie przed odpowiedzialnością za spowodowanie śmierci 37-letniego Rafała – ojca dwójki dzieci. Prokuratura skrzętnie gromadzi dowody w sprawie. Wiadomo, co robił tuż przed morderczym wieczorem. „Wiemy, ile kto wypił kieliszków wódki i jakiej były pojemności” – przekazała prokuratura w komunikacie, cytowanym przez „Fakt”.
Tragedia na Trasie Łazienkowskiej wstrząsnęła całą Polską. Feralnego dnia drogą tą jechał Ford, w którym podróżowała 4-osobowa rodzina. W pewnym momencie – z wielką prędkością – w Forda uderzył Volkswagen, którym kierował 26-letni Łukasz Ż.
Skutki były fatalne. Na miejscu zginął 37-letni kierujący Fordem. Do szpitala trafiły jego żona i dwójka dzieci. Ratownicy zabrali tam również 22-letnią Paulinę, dziewczynę Łukasza Ż. Młoda kobieta ma wybite zęby, złamane kości policzkowe, stłuczoną czaszkę i zerwany rdzeń kręgowy, co utrudnia policjantom jej przesłuchanie.
Tuż po zdarzeniu Łukasz Ż. przestraszył się i czmychnął z miejsca zdarzenia. Onet informował w piątek, że podejrzany został zatrzymany w niemieckim szpitalu z obrażeniami, których mógł doznać w wyniku wypadku samochodowego.
Śledczy dotarli do monitoringu lokalu, w którym Łukasz Ż. przebywał przed wypadkiem na Trasie Łazienkowskiej. Prokuratura zna nawet marki trunków i pojemność kieliszków
Policja prowadzi dochodzenie ws. tragicznych wydarzeń z Trasy Łazienkowskiej. Wiadomo już, co robił Łukasz Ż. i jego znajomi tuż przed dramatem. Otóż – jak donosi „Fakt”, powołując się na warszawską prokuraturę – podejrzany bawił się w jednym z lokali przy ul. Koszykowej. Na szczęście jest tam zainstalowany bardzo dobrej jakości monitoring, z którego śledczy wydobyli szczegółowy materiał dowodowy.
„Wiemy, ile kto wypił kieliszków wódki, jakiej marki, jakiej pojemności były kieliszki” – przekazał prok. Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, cytowany przez „Fakt”. Na tej podstawie śledczy będą mogli ustalić nawet stężenie alkoholu we krwi kierującego na chwilę przed wypadkiem.
Wiadomo, że Łukasz Ż. i jego znajomi postanowili przenieść zabawę na drugi brzeg Wisły, dlatego poruszali się Mostem Łazienkowskim. Zdaniem śledczych na trasie miało dojść do wyścigu.
Po zatrzymaniu w Lubece Ż. czeka procedura ekstradycji do Polski.