Polacy powinni pracować dłużej – uważa rząd. Niska dzietność oraz powiększająca się dziura w ZUS zmusza władzę do przygotowywania zachęt, aby pracownicy dłużej pozostawali na rynku, zamiast przechodzić na emeryturę, a tym samym pobierać pieniądze z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Minister rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówi, że o podwyższeniu wieku emerytalnego nie ma mowy. Jest jednak sposób, który zdaniem resortu zdoła przekonać Polaków, do odkładania decyzji o przejściu na emeryturę.
Dyskusję o możliwości podwyższenia wieku emerytalnego w Polsce przerwała na chwilę dramatyczna powódź na południu Polski, ale temat ten powoli wraca na społeczny tapet. Przypomnijmy, że lawinę sporów o to, czy wiek emerytalny powinien zostać zrównany, podwyższony lub pozostawiony bez zmian, wywołała kilka tygodni temu minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Rząd niechętnie podchodzi jednak do każdej sugestii podwyższenia wieku emerytalnego. Taką reformę już raz w Polsce zapoczątkowano i… doprowadziła ona do upadku rządu PO-PSL i dojście do władzy PiS – jako jeden z czynników. Wiek emerytalny podwyższono ostatnio we Francji, ale było to okupione tygodniami zamieszek na ulicach tamtejszych miast.
Dziemianowicz-Bąk: Nie ma mowy o podwyżce wieku emerytalnego. Będą zachęty
W ostatnim wywiadzie dla Radia ZET minister rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk uspokoiła przeciwników majstrowania przy wieku emerytalnym. Zadeklarowała, że o podwyżce nie ma mowy. Będą natomiast zachęty dla osób w wieku emerytalnym, aby pozostały na rynku pracy.
„Chcemy wprowadzać zachęty, by dłużej dobrowolnie być aktywnym na rynku pracy. Jak zachęcać osoby starsze? Zmieniając rynek pacy np. przymierzając się do skrócenia czasu pracy” – powiedziała minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk w Radiu ZET.
„Prawda jest taka, że z wiekiem szybciej się męczymy, mamy krótszy czas efektywności. To niczyje lenistwo. Rynek pracy musi być bardzie elastyczny” – oceniła szefora resortu rodziny.
Jedną z propozycji programowych partii macierzystej Dziemianowicz-Bąk, czyli Nowej Lewicy, jest skrócenie ustawowego tygodnia pracy do 35 godzin w tygodniu z zachowaniem wynagrodzenia za pełne 40 godzin.
Czy Waszym zdaniem taka zachęta przekona emerytów do pozostania na rynku pracy?