Trwa sezon na grzybobranie. W związku z tym Polacy tłumnie ruszyli do lasów w poszukiwaniu najróżniejszych egzemplarzy. Niestety niektórzy zbieracze grzybów za nic mają panujące zasady. Konsekwencje niewiedzy mogą być kosztowne. Za niedostosowanie się do przepisów grozi nawet 5 tys. zł kary!
Leśnicy w jednym z polskich regionów wydali komunikat dotyczący bezpieczeństwa związanego z wyprawami do lasu. Zaznaczyli, że na tereny leśne nie powinny wyjeżdżać samochody osobowe i inne pojazdy silnikowe. Najlepiej zaparkować przed obszarami leśnymi, tzn. na poboczu czy parkingu leśnym. Mimo próśb służb niektórzy wciąż jeżdżą po leśnych dróżkach. Co gorsza, zostawiają po sobie sterty śmieci. Leśnicy apelują, aby tego nie robić, a puste opakowania po prowiancie lepiej zabierać ze sobą. Las nie jest śmietniskiem.
Plastikowe czy inne odpadki wyglądają paskudnie, ale to nie wszystko. Przez nie może ucierpieć kolektyw leśny. Zbieranie wszystkich puszek czy torebek na wielkoobszarowych lasach jest wręcz niemożliwe. Tamowanie ścieżek w lesie autami to coraz powszechniejszy błąd. Jeśli samochód zostanie umiejscowiony niemal na samym środku dróżki, blokuje ruch, przez co inne pojazdy nie są w stanie dotrzeć do celu.
Co grozi za zlekceważenie przepisów?
Na baczności powinni mieć się zwłaszcza zbieracze grzybów. Udanie się w teren, gdzie zbór grzybów jest nielegalny, może skończyć się karą pieniężną. Mandat może wynieść nawet pół tysiąca złotych. Nie można zbierać grzybów m.in. w parkach narodowych i innych w miejscach chronionych.
Należy także przyglądać się gatunkom grzybów. Niektóre są pod ochroną (np. masłoborowik królewski). Jeżeli niechcący włożysz go do swojego koszyka, a twój czyn zostanie zauważony przez służby, możesz dostać nawet 5 000 zł kary.