Dymisji Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP domagają się już nie tylko politycy opozycji, ale taki postulat pojawił się też w obozie władzy. Decydujące dla przyszłości szefa TVP mogą okazać się wewnętrzne sondaże zamówione przez PiS po zamordowaniu prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Już wiele razy od 2016 roku, kiedy Jacek Kurski objął funkcję szefa TVP, zanosiło się na jego odwołanie. Nigdy jednak jeszcze do tej pory pretensje do kierowanej przez niego Telewizji Publicznej nie były tak duże w samym obozie politycznym Zjednoczonej Prawicy.
Chodzi o poniedziałkowy materiał „Wiadomości” poświęcony tragedii w Gdańsku, w którym jako przykłady mowy nienawiści w życiu publicznym przypomniano wyłącznie archiwalne wypowiedzi polityków PO, w tym m.in. Radosława Sikorskiego, Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska.
Oburzenie po tym materiale, głównie w otoczeniu premiera Mateusza Morawieckiego, było tak duże, że, jak informuje Onet, podczas wczorajszego spotkania w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej padła wyraźna sugestia odwołania Jacka Kurskiego ze sprawowanej funkcji.
Do takiej decyzji, według rozmówców Onetu, Jarosława Kaczyńskiego namawiać mieli sam premier Mateusz Morawiecki, Jarosław Gowin oraz jeden z najbliższych współpracowników prezesa PiS Joachim Brudziński. Jak twierdzą informatorzy Onetu, prezes PiS nie podzielał ich krytyki i oświadczył, że z decyzjami należy się wstrzymać przynajmniej kilka dni.
Jak ujawnił w rozmowie z Onetem wpływowy polityk PiS, partia zamówiła wewnętrzne sondaże, które mają pokazać, jak tragedia w Gdańsku wpłynęła na poparcie PiS. Jeśli okaże się, że TVP pod wodzą Jacka Kurskiego ciągnie partię w dół, wówczas każda decyzja jest możliwa, nie wyłączając odwołania prezesa telewizji publicznej.