Znajdujące się na zachodzie kraju jezioro Laacher See może niebawem stać się realnym zagrożeniem dla dużej części kontynentu. Naukowcy wykryli, że akwen znajduje się na budzącym się do życia wulkanie, który może dać o sobie znać.
Jezioro znajduje się niemal 90 kilometrów od granicy z Belgią i jak się okazuje, w niedługim czasie może dać o sobie znać. Jego powstanie datuje się na około 13 tysięcy lat temu, kiedy to doszło do ogromnego wybuchu wulkanu, znajdującego się pod jego dnem. Erupcja spowodowała wystrzelenie w powietrze setek ton popiołów i pumeksu.
Pierwszym oznakami coraz większej aktywności wulkanu były bąbelki dwutlenku węgla, które zaczęły pojawiać się na tafli wody, nieopodal południowo-wschodniego brzegu zbiornika. Następnie odnotowano niewielkie, nieodczuwalne dla ludzi trzęsienia ziemi, których epicentra są coraz płycej. To z kolei oznacza, że bulgocąca magma przesuwa się coraz wyżej w kierunku powierzchni.
Dla uspokojenia należy dodać, że przesuwanie się magmy wcale nie musi oznaczać groźnej erupcji. Nie zostało zbadane, czy przesuwa się ona w górę czy jedynie jest w ruchu. W tym drugim przypadku zagrożenie jest zerowe.
Aby zapobiec nieprzewidzianej tragedii, warto jednak wiedzieć, jakie spustoszenie mogłoby mieć miejsce w przypadku wybuchu. Badacze ustalili, że w takiej sytuacji na powierzchnię wydobyłoby się około siedmiu kilometrów sześciennych lawy i kilka raz więcej popiołów, co realnie wpłynęłoby na praktycznie cały kontynent.