Niektórzy byli w bardzo dużym szoku, kiedy Karol Nawrocki wypowiedział te słowa. Kandydat „obywatelski” z poparciem PiS stwierdził, że nie kontynuowałby tradycji zapalania świec chanukowych, która została zapoczątkowana przez śp. Lecha Kaczyńskiego – prezydenta Polski, który zginął w katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Oburzony stanowiskiem Nawrockiego był były doradca Kaczyńskiego oraz szef resortu rolnictwa w rządzie PiS Jan Krzysztof Ardanowski. „Takie ostentacyjne odcinanie się od Lecha Kaczyńskiego nie wydaje mi się, żeby było mądre i przede wszystkim uczciwe wobec jego pamięci” – ocenił.
Karol Nawrocki odcina się od tradycji zapalania świec chanukowych zapoczątkowaną przez śp. Lecha Kaczyńskiego, a kontynuowaną później przez prezydentów Bronisława Komorowskiego i Andrzeja Dudę. W wywiadzie dla stacji RMF FM kandydat na prezydenta z poparciem PiS stwierdził, że „swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich traktuję poważnie, więc obchodzę święta, które są bliskie mojej osobie”.
Nawrocki jako prezydent nie zapalałby świec chanukowych! Ardanowski niezadowolony ze słów kandydata popieranego przez PiS
Nie wszystkim spodobało się buntownicze nastawienie kandydata z poparciem PiS do niemal legendarnego lidera tej formacji. Oburzony słowami Nawrockiego był m.in. Jan Krzysztof Ardanowski, który wyraził swoje rozgoryczenie w wywiadzie dla „Faktu”. Ardanowski był w latach 2008-2010 doradcą prezydenta ds. wsi i rolnictwa. Potem szefował Ministerstwu Rolnictwa i Rozwoju Wsi za rządów PiS, a obecnie jest posłem koła Wolnych Republikanów w Sejmie oraz członkiem grupy polsko-izraelskiej.
„Przypomnę, że w Sejmie marszałkowie z różnych opcji kontynuowali ten zwyczaj. Prezydenci — pierwszy oczywiście Lech Kaczyński, potem Bronisław Komorowski i teraz przez dwie kadencje Andrzej Duda, nie widzą nic w nim złego, a trudno ich obwiniać, że nie kochają Polski. Dorabia się do tego ideologię” – powiedział Ardanowski w rozmowie z „Faktem”.
„Nawrocki pewnie doszedł do wniosku, że w społeczeństwie jest grupa, w której takie stanowisko się spodoba. To pokazuje, do jakiego prymitywnego poziomu doszła kampania wyborcza, że trzeba się wsłuchiwać w to, co jakie grupy oczekują” – dodał b. minister rolnictwa.