Kierowca Antoniego Macierewicza, który brał udział w wypadku pod Toruniem, nie miał odpowiednich uprawnień, aby prowadzić samochód rządowy. Nie posiadał zezwolenia na kierowanie pojazdów uprzywilejowanych. Po wypadku wystawiono mu papiery, a prokuratura umorzyła śledztwo.
Do wspomnianego wypadku doszło 25 stycznia 2017 r. Limuzyna jadąca w kolumnie z Macierewiczem uderzyła w samochody stojące na czerwonym świetle. W zdarzeniu ucierpiały trzy osoby. Jedna osoba doznała pęknięcia kręgosłupa.
Jak podaje Onet.pl po czasie wychodzą nowe fakty na temat tego zdarzenia. Kierowcy od lat wożący Antoniego Macierewicza nie posiadał wymaganych dokumentów i uprawnień. Sprawa została skierowana do prokuratury, ale została umorzona.
Mężczyzna odpowiednie uprawnienia otrzymał 12 dni po wypadku. Bartosik – kierowca zeznał, że jechał bez „kogutów”. Prokuratura uznała tym samym, że skoro limuzyna Macierewicza jechała tego dnia bez włączonych sygnałów dźwiękowych, to znaczy, że nie była samochodem uprzywilejowanym. Kierowca nie musiał więc posiadać uprawnień.