Jakież było zdziwienie niektórych wiernych parafii pw. Narodzenia NMP w Łubowicach k. Raciborza, kiedy natrafili na jednej z popularnych aplikacji randkowych na profil… ich proboszcza. Duchowny otwarcie pisał tam o swoich preferencjach i oczekiwaniach wobec potencjalnych partnerów. Parafianie zgłosili sprawę do kurii, a teraz los księdza jest w jej rękach. Sam kapłan początkowo zaprzeczał, że profil należy do niego, ale finalnie przyznał, że to jego konto. Niedawno do sieci wyciekły szczegóły profilu księdza.
Sprawę proboszcza parafii pw. Narodzenia NMP w Łubowicach k. Raciborza bada Sąd Diecezjalny, po tym jak wydało się, że duchowny miał własny profil w popularnej aplikacji randkowej. Można było tam znaleźć zdjęcia kapłana oraz opis, w którym m.in. ujawniał swoje preferencje.
Jak donosi „Dziennik Zachodni” – proboszcz na początku nie chciał przyznać się do posiadania konta w aplikacji randkowej twierdząc, że to „złośliwy żart”, ale po tygodniu zmienił narrację i zdradził wiernym prawdę. „Proboszcz początkowo zaprzeczał, ale potem wobec parafian przyznał się, że to profil, który on sam założył” – potwierdził w rozmowie z gazetą ks. Joachim Kobienia, rzecznik Kurii Diecezjalnej w Opolu.
Kuria zareagowała stanowczo na zgłoszenia parafian. Ksiądz został natychmiast zawieszony w obowiązkach, odwołany z funkcji proboszcza i przeniesiony do placówki diecezjalnej.
Internauci dotarli do opisu z profilu randkowego księdza. „Miłość klasyczna, francuska, a spotkania niekoniecznie we dwoje”
Po kilku dniach medialny szum ucichł, ale nie na długo, bowiem do sieci trafiły kolejne informacje o tym, co znaleziono w profilu księdza. Duchowny miał opisywać siebie jako „koziorożca”, otwarcie zastrzegając, że „preferuje biseksualność, grę wstępną i realne spotkani”. Nadmienił, że wolałby, aby spotkania miały miejsce u kogoś, bo sam „nie ma własnego lokum”.
„W swoim profilu przyznał, że lubi miłość klasyczną, francuską, a spotkania niekoniecznie we dwoje. Szukał osób do 50. roku życia i jasno zaznaczył, że nie interesują go kandydaci, którzy mają „trochę kilogramów za dużo”. Kuria na razie nie komentuje całej sprawy, ale w diecezji nastroje są jednoznaczne” – czytamy w „Dzienniku Zachodnim”.
Ksiądz zniknął z Internetu – także ze strony internetowej parafii – a w samej parafii także nie ma już po nim śladu. Postępowanie w jego sprawie prowadzi Sąd Diecezjalny w Opolu.