Sklep mieszczący się w śródmieściu Katowic, w którym sprzedawane były dopalacze, został w środowy poranek obrzucony substancją łatwopalną i podpalony. Sprawcą podpalenia był 33-letni pijany mężczyzna. Wezwana straż pożarna szybko ugasiła ogień, który zajął już framugi okna i drzwi. Strażacy zdołali wyprowadzić ze sklepu sprzątaczkę, która w zdarzeniu na szczęście nie ucierpiała.
W organizmie podpalacza, który jak się okazało, nie ma stałego miejsca zamieszkania, stwierdzono 1,5 promila alkoholu. W związku z tym nie był on w stanie złożyć zeznań. Katowicka policja czeka więc, aż sprawca wytrzeźwieje, po czym nastąpi przesłuchanie.
Rzeczniczka katowickiej policji komisarz Aneta Orman stwierdziła, że czyn 33-latka został zakwalifikowany jako uszkodzenie mienia. Policja czeka, aż właściciel nieruchomości oszacuje straty. Jeżeli przekroczą one 500 zł, mężczyzna odpowie za przestępstwo, poniżej tej kwoty – za wykroczenie.
Sprawa katowickiego sklepu z dopalaczami nie od dziś budzi wiele emocji wśród mieszkańców miasta. Od dawna domagali się oni likwidacji tego sklepu, w którym notorycznie gromadzą się agresywni młodzi ludzie.
Katowiczanie wystosowali już petycję do władz miasta o likwidację uciążliwego sklepu, który kilka razy w ostatnich tygodniach był kontrolowany przez sanepid i policję. Kontrole te jednak nie udowodniły handlu nielegalnymi substancjami. Przed kilkoma dniami właściciel budynku wypowiedział umowę najmu lokalu kontrowersyjnym handlarzom. Czy to już będzie koniec szemranej działalności w tym sklepie?