Ksiądz Łukasz P. chodził po galeriach handlowych, szukając okazji do sfilmowania nagich dzieci. Zamontował w tym celu kamerę szpiegowską w czubku buta. Gdy tylko zobaczył, że w przymierzalni jest dziecko, podsuwał nogę pod jej kotarę. Jak tylko został złapany na gorącym uczynku, wnioskował o poddanie się karze roku więzienia w zawieszeniu, bez procesu. Prokuratorzy początkowo przychylili się do jego wniosku, ale szybko zmienili zdanie. Ksiądz może trafić do więzienia.
W poniedziałek Sąd Rejonowy w Zamościu przychylił się do nowego wniosku prokuratury o surowsze ukaranie duchownego.
– Dokonaliśmy ponownej analizy okoliczności istotnych dla ustalenia odpowiedzialności sprawcy. Doszliśmy do wniosku, że ta kara początkowo uzgodniona z podejrzanym i zaproponowana w pierwszym wniosku jest karą nieadekwatną do stopnia społecznej szkodliwości czynów podejrzanego. Zmieniliśmy stanowisko – wyjaśnił w rozmowie z Wirtualną Polską prokurator Mariusz Rymarz z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
30-letni Łukasz P. wpadł w Chorwacji w sierpniu 2017 roku, gdzie przebywał na urlopie z czterema innymi księżmi. Gdyby nie zgubiła go pewność siebie i poczucie bezkarności, być może wciąż filmowałby rozebrane dzieci.
Łukasz P. został złapany w galerii handlowej w Splicie, gdy telefonem nagrywał rozbierającą się dziewczynkę. Chorwaccy śledczy zatrzymali laptop i telefon komórkowy księdza. Znaleźli w nich kilkadziesiąt filmów nagranych w przymierzalniach oraz w damskich toaletach.
Jak się okazało, duchowny kupił kilka kamer szpiegowskich, a jedną z nich zainstalował w czubku buta. Stawał blisko przymierzalni i podsuwał nogę pod kotarę. Ukryte kamery umieszczał także w damskich toaletach i pod prysznicem.
Czy duchowny wyjaśnił w prokuraturze powody swojego zachowania? Uprawianie przestępczego procederu ksiądz Łukasz P. tłumaczył śledczym… stresującą pracą.