
Donald Tusk zabrał głos w sprawie wypowiedzi Szymona Hołowni, który mówił o „zamachu stanu”. Premier rządu w dość wymowny sposób odniósł się do tych słów, wspominając o „dzieciach na wakacjach”.
Marszałek Sejmu podczas piątkowej rozmowy w Polsat News stwierdził, że po wyborach otrzymał propozycje opóźnienia zaprzysiężenia prezydenta, określając to mianem „zamachu stanu”.
– Wielokrotnie proponowano mi czy sugerowano, rozpytywano mnie, czy jestem gotowy przeprowadzić „zamach stanu”, bo do tego to się sprowadza – mówił Hołownia, dodając, że „to było testowanie, co on zrobi”.
Tusk stanowczo o „zamachu stanu”
W sobotę Donald Tusk spotkał się z wyborcami w Pabianicach. Podczas tego spotkania przyznał, że często przychodzi mu pouczać koalicjantów, którzy wspominają o tym, że „trzeba zakończyć konflikt polityczny w Polsce i niepotrzebną polaryzację”.
– To są piękne słowa. Tylko wiecie, co się czai za tymi słowami? Właśnie kapitulacja przed tym złem, które nas de facto zjednoczyło. Jak ja widzę, że dzieje się zło, to jestem przeciw i nikt mnie nie zatrzyma. Ostatnio mamy takie przykłady jak niepoważne zachowanie albo niepoważne słowa mogą zrodzić bardzo poważne konsekwencje. Jak puszczamy dzieci na wakacje, to im przecież mówimy „nie rób głupot, bo głupoty mogą zamienić się w dramat”. W polityce jest dokładnie tak samo – dodał.