To, o czym dyskutowano od tygodni, stało się faktem – strajk nauczycieli się rozpoczął. Fiaskiem zakończyły się ostatnie, niedzielne rozmowy z rządem. Na przedstawione propozycje nie zgodził się ZNP oraz Forum Związków Zawodowych. Na zaproponowane zmiany przystali jedynie przedstawiciele NSZZ „Solidarność”. Protestu na tak dużą skalę w środowisku nauczycielskim nie było od ponad 25 lat.
Szacuje się, że do akcji protestacyjnej ma przystąpić niemal 80% szkół w całej Polsce. – Rząd nie zgodził się na propozycje ZNP i Forum ZZ. Zgodnie z uchwalą ZG ZNP od 8.04 zaczynamy strajk – napisał na swoim twitterze Stanisław Broniarz. W rozmowach z dziennikarzami wyjaśniał też, dlaczego związkowcy nie przyjęli propozycji rządu. – Faktyczny wzrost wynagrodzeń, w którym pani premier Szydło mówi, że to bez mała 15 proc., w skali roku 2019 r. wynosi niewiele więcej ponad 8 pkt. proc. – mówił. Szef ZNP podkreślał też, że w strajku ma wziąć również udział znaczna liczba nauczycieli niezrzeszonych.
Jak podało RMF FM, w samej Warszawie mają protestować nauczyciele z ponad 150 przedszkoli, 100 szkół podstawowych oraz 30 liceów. W Łodzi do protestu przyłączy się 316 placówek edukacyjnych (na 350). W Krakowie, Poznaniu czy Wrocławiu ma strajkować około 80% szkół i przedszkoli. Nauczyciele domagają się podwyżki wynagrodzenia o 30% – nauczyciel stażysta otrzymywałby wtedy 720 zł więcej, nauczyciel dyplomowany 990 zł.