
PolishFans TV
Marsz Niepodległości już od wielu lat jest imprezą, która przebiega spokojnie. Wiele kontrowersyjnych wydarzeń z pierwszych edycji wydarzenia cyklicznego sprawia jednak, że media z czujnością obserwują cały przebieg przemarszu z Ronda Dmowskiego na błonia Stadionu Narodowego w poszukiwaniu najmniejszego występku. Do całkiem niemałego doszło, ale… bez związku z tegorocznym Marszem Niepodległości. Podczas manifestacji środowisk lewicowych „zaatakowany” został konsulat Stanów Zjednoczonych.
We wtorek o godz. 17:00 odbyła się konferencja prasowa szefa Stołecznego Centrum Bezpieczeństwa Jarosława Misztala, które przekazał mediom sprawozdanie z pracy SCB w związku z trwającymi w stolicy wydarzeniami z okazji Święta Niepodległości.
W centrum uwagi dziennikarzy był oczywiście Marsz Niepodległości, na którym zgromadziło się od 100 tys. (według miasta) do nawet 300 tys. (według organizatorów) osób. Marsz uchodził również w przeszłości za „niebezpieczny” i zdarzały się podczas trasy pojedyncze incydenty chuligańskie.
Jeden z najspokojniejszych Marszów Niepodległości w historii. Jeden incydent na lewicowej manifestacji
Tegoroczny Marsz Niepodległości można uznać za najspokojniejszy w historii, bo – jak przekazał Misztal – nie odnotowano w trakcie wydarzenia żadnych incydentów.
„Odnotowano jeden incydent niezwiązany z Marszem Niepodległości” – poinformował szef SCB. Chodziło o zdarzenie, do którego doszło na manifestacji środowisk lewicowych. Jeden z uczestników zgromadzenia rzucił racę na schody konsulatu Stanów Zjednoczonych. Na szczęście materiał pirotechniczny nie spowodował żadnych zniszczeń w placówce.
Misztal przekazał, że policja pracuje nad ustaleniem tożsamości osoby, która dopuściła się występku.
Źródło: tokfm.pl

