W Warmińsko-mazurskiem w gminie Łukta przypadkowa spacerowiczka natrafiła przy zbiorniku wodnym na worek z martwymi szczeniętami. Sprawcę uśmiercenia zwierząt szybko znaleziono. Za taki bestialski czyn może teraz trafić do więzienia nawet na pięć lat.
Policjantów z Ostródy zawiadomiła kobieta, która znalazła worek z szokującą zawartością. Wewnątrz były kamienie i osiem nieżywych szczeniąt. Malutkie psy nie miały żadnej szansy na ratunek.
Już trzy dni później policja zatrzymała podejrzanego w sprawie. 38-latek podczas zatrzymania był pijany. Funkcjonariusze znaleźli też zagłodzoną sukę, która właśnie niedawno wydała na świat szczenięta. Właściciel przywiązał ją linką do budy. – Nie mogliśmy pozwolić, aby tam została, dlatego wnioskowaliśmy o odebranie psa właścicielowi. Dzięki szybkiej reakcji wójta i schroniska psina jest już bezpieczna – mówi oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Ostródzie Anna Balińska.
Obecnie zwierzę znajduje się w schronisku dla zwierząt w Łukcie i otrzymała nowe imię – Dejzi. – Suchego pokarmu nie gryzła, tylko połykała – informują pracownicy schroniska.
Zarzuty, które postawiono oprawcy to znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Podczas przesłuchania mówił, że w chwili, gdy rzucił worek ze zwierzętami do wody, to jeszcze żyły. Wyjaśniał też, że w społecznościach wiejskich oraz w małych miejscowościach taka praktyka jest powszechna.
Mężczyzna ma teraz dozór policyjny, a kara więzienia jaka mu grozi to 5 lat.