Mieszkający na warszawskiej Białołęce 48-latek dostał cios nożem, ale nie chciał wydać sprawcy policji. Zeznał, że napaści winni byli nieznani mu mężczyźni. Z kolej nieco inaczej przedstawia się scenariusz podany przez serwis metrowarszawa.pl. Otóż nożowniczką okazuje się partnerka ofiary. Dlatego mężczyzna kłamał – chciał ochronić swoją drugą połowę przed odpowiedzialnością karną.
Jak podaje metrowarszawa.pl funkcjonariuszy wezwano do pustostanu na Białołęce w ubiegłą niedzielę. Tam policja znalazła ugodzonego 44-latka i starszą od niego o 4 lata partnerkę. Przedstawiona przez nich historia mówiła o ataku dwóch nieznanych osobników. Gdy jednak mieli podać rysopis mężczyzn, nie umieli nic powiedzieć.
Para w chwili przesłuchania była kompletnie pijana. Mężczyzna z 5 promilami został przewieziony do szpitala, a kobieta trafiła do izby wytrzeźwień z wynikiem badania – 2,5 promila.
Gdy partnerka ofiary już wytrzeźwiała, została przesłuchana. Wówczas właśnie po szczegółowym dopytywaniu przez policjantów w końcu powiedziała jak było naprawdę. Pchnięcie nożem miało nastąpić w chwili kulminacji ich kłótni.
Najwidoczniej nawet atak nożem nie zachwiał wiernością partnera skoro chciał chronić sprawczynię. Kobieta została jednak i tak aresztowana i teraz może być pozbawiona wolności nawet na 15 lat.