Dyrygent Tomasz Lida od 9 lat leczy się w krakowskim Centrum Onkologii na ulicy Garncarskiej. Walczy z czerniakiem typu Clark 5. Udał się do placówki na kontrolę. Nie został przyjęty. W rejestracji dowiedział się, że wizytę może mieć dopiero w lutym 2020 roku. Odpowiedział na to, że jak będzie jeszcze żył, to przyjdzie.
Lida sprawę przedstawił na Facebooku. Przyznał, że już na wstępie uderzył go brak pacjentów. Wcześniej od rana był tłok, można było przyjść bez skierowania i po odstaniu całego dnia w kolejce zostać przyjętym przez lekarza.
Tym razem było inaczej, kolejka była dwuosobowa, a wnętrze centrum odnowione i nowocześnie wyposażone w nowiutki stojak z dotykowym ekranem do pobierania numerków do rejestracji. „Podchodzę, kładę dowód osobisty, mówię – ostatnio bardzo schudłem, martwi mnie to i chciałbym konsultację z lekarzem. Pani sprawdza i mówi –początek lutego. No może w końcu stycznia pana wcisnę. Ja na to uprzejmie, ciepło, bez cienia sarkazmu – dobrze. Jak będę żył, to przyjdę”, pisze na Facebooku Lida.
https://www.facebook.com/tomasz.lida/posts/10218981245071221
Po jego słowach nastąpiła dłuższa cisza. „Pani niby coś szuka w tym komputerze, ale widzę, że głównie próbuje opanować mimikę, zachować się profesjonalnie, nie rzucić kur*ami pod adresem dyrektora, szpitala, systemu, Dobrej Zmiany, nie rzucić tym komputerem o ziemię i trzasnąć drzwiami za sobą. Kiedy jako dziewczyna marzyła o karierze pielęgniarki, myślała, że będzie pomagać ludziom”, podsumowuje wizytę dyrygent.
Szymon Komorowski z Opozycji Obywatelskiej, komentując sytuację służby zdrowia, stwierdził: „Onkologia leży? Psychiatria dziecięca leży? Dzieci nie są znieczulane przed zabiegiem? Brakuje lekarzy i pielęgniarek? Brakuje leków w aptekach? No i co z tego? Spółka skarbu państwa PiS, Lasy Państwowe, chce wybudować w Puszczy Niepołomickiej kaplicę za… 400 000 zł”.