Wrocławska policja musiała zainterweniować po tym, jak otrzymała informację, że w jednym z samochodów zamknięte jest dziecko, kiedy na zewnątrz panował upał. Śledczy rozpoczęli dochodzenie, które ma zbadać, czy jego zdrowie mogło być zagrożone.
Dyspozytorzy Wrocławskiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego otrzymali zgłoszenie w niedzielę około godziny 13:00. Wedle niego, w samochodzie zaparkowanym przy ul. Hallera znajdowało się 10-miesięczne dziecko. W pojeździe był lekko uchylone szyby. Ojciec malucha dość szybko pojawił się na miejscu i kiedy doszło do rozmowy z funkcjonariuszami, tłumaczył, że wyszedł tylko na pięć minut do sklepu.
Poza policjantami, na miejscu musieli się pojawić ratownicy medyczni, którzy podjęli decyzję o profilaktycznym przewiezieniu 10-miesięcznego dziecka do szpitala. Po wykonanych badaniach okazało się, że nic mu się nie stało i przesiadywanie podczas upału w samochodzie nie wpłynęło na jego zdrowie.
Wrocławska prokuratura rozpoczęła śledztwo w tej sprawie. Jej zadaniem będzie zbadanie, czy 27-letni ojciec mógł w jakikolwiek sposób narazić swoje dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. W celu wyjaśnienia tej sprawy, śledczy będą posługiwać się dokumentacją medyczną i opinią wydaną przez biegłych.