We wtorek w zakładzie karnym we Wrocławiu zmarł Brunon Kwiecień, który odsiadywał wyrok 9 lat pozbawienia wolności za planowanie w okresie od lipca do listopada 2012 roku dokonania zamachu bombowego na Sejm. Miał w tym celu zdetonować cztery tony materiałów wybuchowych umieszczonych w pojeździe wojskowym SKOT. O śmierci Kwietnia napisała wrocławska „Gazeta Wyborcza”.
Ciało Kwietnia, który był doktorem chemii i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, znaleźli strażnicy więzienni. Kwiecień odbywał wyrok w celi dwuosobowej, jednak we wtorek od godz. 7:30 przebywał w niej sam.
– Nigdy wcześniej nie skarżył się na problemy ze zdrowiem ani nie chorował – powiedział „GW” jeden z pracowników wrocławskiej służby więziennej. – Około godz. 9 rano funkcjonariusz przyszedł po niego, by zaprowadzić go na wcześniej umówioną wizytę u okulisty. Mężczyzna już nie żył – opisywał przebieg wydarzeń. Pomimo podjętej przez funkcjonariuszy próby reanimacji, Kwietnia nie udało się uratować.
Brunon Kwiecień został aresztowany w 2012 roku, zaś w kwietniu 2017 roku prawomocnie skazany za organizowanie zamachu na Sejm. Sąd Apelacyjny w Krakowie wymierzył mu karę dziewięciu lat więzienia.
W tym samym roku Kwiecień złożył doniesienie na agentów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy prowadzili przeciwko niemu tajną operację. Oskarżył ich o nakłanianie go do wykonania próbnych wybuchów, podłożenia ładunków bombowych pod Sejm, dokonania zamachu na ówczesną prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz z Platformy Obywatelskiej oraz na ambasadę Izraela. Prokuratura w Ostrołęce nie dała jednak wiary oskarżeniom Kwietnia i odmówiła wszczęcia śledztwa. Stanowisko to zostało ostatecznie podtrzymane w 2019 roku przez sąd w Krakowie.