Poseł PiS Andrzej Melak zapowiedział, że część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku będzie chciała postawić przed sądem ówczesnego premiera Donalda Tuska za zaniedbania ze strony władz państwowych, które miały miejsce po tym zdarzeniu.
Brat Andrzeja Melaka Stefan był jedną z 96 ofiar wypadku lotniczego na lotnisku Siewiernyj. Parlamentarzysta w środowym wywiadzie w Polskim Radiu oskarżył Tuska m.in. o to, że władze próbowały zablokować wyjazd członków rodzin ofiar do Moskwy na identyfikację ciał bliskich. – Byliśmy mamieni określeniami straszliwych skutków tej katastrofy. (…) Przyniosło to określony efekt, bo wiele osób nie pojechało – podkreślił.
Innym z koronnych zarzutów wysuwanych przez część rodzin oraz PiS wobec Tuska jest oddanie śledztwa Rosjanom. Za niezgodne z faktami uznawane są ustalenia komisji Millera o tym, że przyczyną zdarzenia był wypadek komunikacyjny. Do dziś zarówno pracująca w poprzedniej kadencji sejmu tzw. komisja Macierewicza, jak i obecna usytuowana w strukturach MON Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod przewodnictwem Kazimierza Nowaczyka nie zdołały udowodnić, że przyczyna była inna, w tym zamach.
Melak podkreślił, że Tusk wiedział dużo wcześniej o zamianach ciał w trumnach, ale nie ujawniał tego, bo było to niewygodne dla PO i rządu. W jego opinii pomysł posadzenia przewodniczącego Rady Europejskiej na ławie oskarżonych nie powinien nikogo dziwić, gdyż będzie to realizacja jego własnych deklaracji z 2010 roku. Tusk m.in. na spotkaniach z rodzinami ofiar mówił o odpowiedzialności jego i rządu za wszystkie działania związane z katastrofą smoleńską.