Niezwiązane z Prawem i Sprawiedliwością partie prawicowe startują w wyborach parlamentarnych podzielone. Jak poinformował portal DoRzeczy.pl, zanosi się na start przynajmniej dwóch bloków: Konfederacji oraz Prawicy Marka Jurka i Kai Godek. PiS-owi raczej nie zagrożą, ale zabiegając o wyborców wyznających podobne przekonania, niewielką część głosów mogą odebrać partii rządzącej.
Formacja Marka Jurka i antyaborcyjnej aktywistki Kai Godek w kampanii ma się skoncentrować na powstrzymaniu ofensywy „ideologii LGBT”, na żądaniu wypowiedzenia genderowej konwencji stambulskiej oraz na domaganiu się przyjęcia Konwencji Praw Rodziny. Partia Jurka i Godek ma też postulować zmianę ustawy o zgromadzeniach, by zostało ograniczone organizowanie parad równości.
Konfederacja z kolei zamierza się w kampanii wyborczej w dalszym ciągu sprzeciwiać roszczeniom odszkodowawczym środowisk żydowskich, związanych z tzw. ustawą 447.
Taki osobny start bloków prawicowych zmniejsza znacznie ich szanse na przekroczenie progu wyborczego, który dla partii wynosi 5 proc., a dla koalicji 8 proc. Podział jednak okazał się nieuchronny i doszło do niego po tym, jak Kukiz’15 ostatecznie zawarł sojusz z PSL-em, a nie z Konfederacją i Prawicą RP Marka Jurka.
O przetasowaniach po prawej stronie sceny politycznej przesądziło też opuszczenie Konfederacji przez Kaję Godek, która uznała, że postulowanie całkowitego zakazu aborcji i przestrzegania wartości konserwatywnych nie było w formacji Janusza Korwin-Mikkego i Roberta Winnickiego priorytetowo traktowane.