Wybór Stanisława Piotrowicza przez posłów PiS do Trybunału Konstytucyjnego wzbudził ogromne kontrowersje także wśród zwolenników partii rządzącej. Powodem jest przeszłość Piotrowicza, który pracował w prokuraturze w czasie stanu wojennego i został odznaczony przez komunistyczne władze w okresie PRL. Nowo wybranego kandydata na sędziego TK broni sam Jarosław Kaczyński, mówiąc w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”, że Stanisław Piotrowicz „łagodził represje”.
W ocenie prezesa PiS Piotrowicz, który za kilka dni, po zaprzysiężeniu przez prezydenta Andrzeja Dudę, zacznie 9-letnią kadencję sędziego Trybunału Konstytucyjnego, jest obecnie „atakowany” głównie dlatego, że przeprowadzał reformę sądownictwa.
– Przecież wystarczy dokładnie sprawdzić, co robił w czasie stanu wojennego, w czasach PRL-u, przeczytać akta spraw, które prowadził. Nie zrobił nic złego, więcej – pomógł, co wymagało pewnej determinacji, gotowości do rezygnacji z awansów, zgody na degradację. To wcale niemało – mówi w rozmowie z tygodnikiem Kaczyński.
– Był więc w PZPR, ale należał do tej grupy prokuratorów i sędziów, którzy starali się maksymalnie łagodzić represje. To była szersza grupa, ostro strofowana na przykład przez ministra sprawiedliwości Domaradzkiego. Z tym zjawiskiem spotkałem się jako członek Komitetu Helsińskiego (podziemnego oczywiście), pisząc sprawozdania dla Helsinki Watch. Dziś wiem, że około połowy spraw było rozpatrywanych w sposób łagodniejszy, niż przewidywały to przepisy stanu wojennego. Ale wtedy oczywiście nie było żadnych statystyk – wyjaśnia prezes PiS.
Zdaniem Kaczyńskiego o Piotrowiczu mówi się jako o kimś złym i przedstawia się go jako „czarny charakter” wcale nie ze względu na jego przeszłość w czasach PRL, ale dlatego, że należy on do obozu „dobrej zmiany”. – W SN można znaleźć sędziów, którzy byli w czasie stanu wojennego surowsi, niż wymagały tego przepisy, i to według naszych przeciwników jest w porządku – zauważa Kaczyński.