Hanna Gronkiewicz-Waltz do tej pory nie stawiała się na posiedzeniach komisji weryfikacyjnej, zajmującej się sprawami podejrzanego przekazywania stołecznych gruntów publicznych i nieruchomości w ręce prywatne.
Szła w zaparte, twierdząc, że nie będzie odpowiadać przed komisją, która jest nielegalna. Tłumaczyła, że obecnie istnieją dwa organy powołane do rozstrzygania spraw reprywatyzacyjnych: komisja oraz prezydent i w związku z tym nie ma możliwości, by prezydent był stroną w komisji, która powinna zawiesić swe prace.
Celem Gronkiewicz-Waltz było podważenie legitymizacji prawnej działań komisji kierowanej przez Patryka Jakiego. Członkowie komisji traktowali zachowanie prezydent stolicy, jako „próba storpedowania prac komisji”.
Sprawą więc zajął się Naczelny Sąd Administracyjny. Po jej zbadaniu oddalił wnioski prezydent Warszawy, stwierdzając, że nie doszło do sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydent i komisją, a kompetencje obu organów są w istocie zbliżone, chociaż nie są tożsame.
Wyrok NSA niekorzystny dla HGW odebrał jej wszelkie argumenty, aby mogła nadal ignorować wezwania komisji. Do tej pory nie pomagały nawet nakładane kary pieniężne, których zresztą też dobrowolnie nie chciała płacić, a dopiero komornik wyegzekwował zaległe kilkanaście tysięcy złotych.
PILNE! NSA przyznaje racje #KomisjaWeryfikacyjna w sporze prawnym z HGW ! pic.twitter.com/Gy47NouYfq
— Patryk Jaki – MEP (@PatrykJaki) October 5, 2017